Jak zwykle, na początek trochę historii. Zioło: na Ślizgu znany bynajmniej nie ze swojej wiedzy muzycznej, a raczej z kompetencji w kwestiach wywodzących się bezpośrednio od jego ksywy. Środowisko osób bardziej dociekliwych poznało go w 2009, kiedy to wyprodukował jeden z bitów na drugiej solówce Mesa.
Na początku 2010 wydał swój pierwszy album „Siema LP”, który skończył jak większość podziemnych płyt wartych jakiegokolwiek
zainteresowania: przesłuchana przez wąskie grono, w większości użytkowników
wiadomego forum i zapomniana, nie przebiła się do szerszej publiczności. Z
drugiej strony pierwsze solo Zioła nie było wolne od wad, mimo niewątpliwej
świeżości było strasznie nierówne.
Po 1,5 roku oczekiwania, trochę znienacka wypuszczona została
druga płyta, o dość przewrotnym tytule: „Hip Hop”. Okładka nawiązująca do
„Siema LP” zwiastowała, że w rapie Zioła nie należy spodziewać się rewolucji, a
raczej ewolucji. Nie była to obietnica bez pokrycia.
Pierwszym i najbardziej godnym odnotowania jest oczywiście
progres we flow. Może nie był to jakiś bardzo poważny problem poprzedniej
płyty, jednak niektórym mógł z pewnością dawać się we znaki. Nie za bardzo w
niego wierzyłem, a jednak Zioło płynie znacznie, znacznie lepiej, mimo, ze
podkłady również są trudniejsze. Czuć autentyczny luz we flow, bez spinania i pocenia się przed mikrofonem. Może nie jest to wzór do
naśladowania, ale jest to poziom, którego można słuchać bez wstydu i który jest
wystarczający do nagrania bardzo dobrej płyty.
Do przodu poszły również teksty. Może nie aż tak bardzo
wyraźnie, jak w przypadku flow, ponieważ już „Siema LP” było kopalnią celnych i
błyskotliwych linijek, jednak teraz jest ich jeszcze więcej. Teksty normalnego
człowieka, przesiąknięte ironią, szydzące z absurdów dnia codziennego, w które
wierzy większość ludzi, a do tego trochę dissów na chujowych raperów – wszystko
to usłyszymy odpalając „Hip Hop”. Nie lubię tego określenia, ale tutaj faktycznie
każdy znajdzie coś dla siebie, ponieważ tematyka jest naprawdę bardzo mocno
przekrojowa. Zazwyczaj traktuję to jako minus, jednak tutaj całość pasuje do
siebie.
Może niektórzy pomyślą, że przesadzam, ale trudno nie
odnotować progresu w bitach. Na poprzedniej płycie (poza wyjątkami) królowały
raczej sample z ewentualnym podrasowaniem. Tutaj Zioło poszedł krok do przodu,
przez co na płycie prócz sampli usłyszymy sporo elektronicznych bądź to wstawek,
bądź to całych bitów. Produkcja stoi na naprawdę wysokim i niebanalnym poziomie. Można
powiedzieć, że to już jest ten „niepowtarzalny styl”, jak powinien odnaleźć
każdy producent.
Gości tak naprawdę mogłoby nie być, ale skoro jakoś na
trackliście się znaleźli, to może dwa słowa o nich. Majkel i Skorup jak zawsze dobrze,
bardzo niedoceniani raperzy, piszący bardzo dobre teksty. Oni akurat dodają tej
płycie. Na drugim biegunie znajdują się Vitek i oczywiście mój faworyt Cruz,
który w 16 wersach wyjebał się na bicie 232002393023 razy. Szyna o dziwo
całkiem nieźle, ale nikt nie zauważyłby jego braku.
Nie ukrywam, że tak właśnie powinna wyglądać druga płyta
każdego rapera na określonym poziomie. Obracanie się w sprawdzonej dla siebie
konwencji, jednak nie powtarzanie tego samego. Coś nowego, krok do przodu,
jednak nie odcinanie się od przeszłości. Album jest naprawdę godny odnotowania i sprawdzenia,
jednak zasadnicza wada poprzedniczki – nierówność - została wyeliminowana tylko
częściowo. Jest bardzo dobrze, ale Zioło ma potencjał, żeby było jeszcze
lepiej. Płyta roku to nie jest, ale być może uda się to kolejnej?
7,5/10 + 0,5 „za
trafne spostrzeżenia i luz” = 8/10
troche dziwna sprawa, że w recenzji Hukosa jechałeś album i 8/10, a tu same propsy i też 8/10
ZIÓŁKO TROCHĘ WIĘCEJ LSD I NASTĘPNA PŁYTA BĘDZIE PŁYTĄ ROKU.
TYLKO SLG.
Nie wspomniałeś o Procencie, który też był gościem na płycie.
ZIOŁO WIĘCEJ AMFY MNIEJ PIERDOLENIA
JARAM SIĘ JAK TY ZIOŁO
:(
przeciez to kopia smarka, chce smarka wrzucam najebawszy.
Kabi, następna recka powinna być definitywnie negatywna. Zrecenzuj Kroolika i zmieszaj go z błotem, TEGO CHCĘ JAKO TWÓJ CZYTELNIK!
ŚLIZK KURWY1!!!!!!!!!!!!!!1
ZIOŁO AKA ZIOŁO ZIOŁO!1!!!!!!iii1ii1
BEKA, JAK MOZNA JARAC SIE KOPIA SMARKIEGO. TYP NA POTEGE GO KSERUJE, TAK SAMO AKCENTUJE, TO SAMO FLOW, GLOS, KURWA WSZYSTKO.
WIDZIELIŚCIE WPIS U STEP RECORDS? "PO UTARCIU NOSA BONSONOWI" BEKA, DODATKOWO "PIERWSZA PŁYTA ZA DARMO" A JAK KURWA INACZEJ SKORO TO MIXTAPE?! WEŹ NO KAABAN POWIEDZ COŚ
"cruz sie wyjebal na bicie.... ;) tak, bo nie umie rapować i niestety wypierdalal sie na bicie. zero pojecia.
jednak nie potrafie tej plyty przesluchac do konca. fajne teksty, ale glos juz tak byl, akcenty byly..do tego na całej plycie tak samo.
Kaaban, czy mógłbyś zrobić taką małą ocenę Weny? Interesuje mnie jakie masz zdanie na temat jego rapowania(całokształt)? W sumie nigdy jeszcze nie widziałem/słyszałem abyś o nim pisał/mówił.
ZIOŁO CHUJOŁO, KSERUJĄCY SMARKEJA NARKUS SLG, NAD KTÓREGO POSTAMI W PIJESZ ŻAŁUJESZ SPUSZCZA SIE STADO GIMBUSÓW.
KURWA, CO TO BY BYŁO JAKBY PANTEKILAZ NAGRAŁ PŁYTE, JA PIERDOLE, NIE CHCE SOBIE TEGO NAWET SPRÓBOWAĆ WYOBRAZIĆ
WENA był zajebisty, teraz poszedł w jakieś dziwne opcje. "Wyższego Dobra" słucham do dziś, świetna płyta, duże rzeczy zajebiste, dalekie zblizenia chujowe, napisze o nim przy okazji premiery jego kolejnej płyty
----------------------
Zioło NIE KSERUJE SMARKA, no kurwa, może obraca się w podobnej konwencji, ale NA KSEROWANIE NIE MA TUTAJ MIEJSCA, może na poprzedniej płycie, ale nie tutaj, dziwne, ze tak go odbieracie. To, że smarki był pionierem luźnego stylu nie znaczy, że ma na niego monopol i każdy kto obraca się w podobnej konwencji jest jego kserem. Tak samo jak każdy ulicznik nie kseruje powiedzmy molesty.
----------
hukos - po prostu u niego zalety były oczywiste i skupiłem się na wadach, tutaj wady były oczywiste i skupiłęm się na zaletach, staram się nie pisać/pisać zwięźle o rzeczach oczywistych, a punktować opcje na pierwszy rzut oka niewidoczne
Acha, czyli tak to wygląda. Spodziewałem się czegoś innego, a tu takie pozytywne zaskoczenie.