Jak przypomnieli w niedawnym wywiadzie bohaterowie tego wpisu, do tej pory w Polsce wyszły zaledwie 2 płyty koncertowe: Molesty oraz SLU. Po standardowej dla każdego projektu, w jakim Kaplińscy maczają palce, w tym wypadku rocznej obsuwie, wreszcie mam przyjemność zrecenzować 3cią płytę live w polskim rapie. I to nie byle jaką.
Po tym, jak zeszłoroczna próba nagrania „Live in Fonobar” spaliła na panewce byłem przekonany, że projekt ten umarł śmiercią naturalną. Pezet i Małolat znani są z tego, że niewiele im się chce, więc nie miałem złudzeń, że ta płyta zostanie odłożona na „kiedyś”, czyli de facto na nigdy. Jak wielkie było moje zdziwienie, kiedy okazało się, że jednak całe przedsięwzięcie doszło do skutku i premiera płyty „Live in 1500m2” będzie miała miejsce jeszcze przed wakacjami.
Przyznam szczerze, że nigdy nie słyszałem warszawiaków na żywo, jedynie jakieś krótsze lub dłuższe urywki na youtube. Jest to spowodowane tym, że koncerty mnie zwyczajnie nie jarają. Uważam, że przy recenzji takiej płyty jest to zarówno plus, jak i minus. Plus, bo oceniam to zupełnie świeżo, nie na zasadzie „a na koncercie było rozwodnione piwo i dobre dupeczki po prawo, a tutaj nie ma, więc nie czuć atmosfery.” Minus, bo nie mogę skonfrontować z umiejętnościami prezentowanymi przez raperów na wcześniejszych koncertach. Toteż nie mam zielonego pojęcia, czy specjalnie spięli się na ten, czy zawsze grają takie zajebiste koncerty, co chciałbym wyraźnie podkreślić w tym miejscu.
Opis płyty zacznę więc od formy Kaplińskich na mikrofonach.
Jest ona dla mnie naprawdę pozytywnym zaskoczeniem. Skądinąd słyszałem, że
Pezet lubi przy nagrywaniu pociąć sobie wersy i na raz nie zarapowałby
większości swoich zwrotek z przeciągu ostatnich 5 lat. Nie mam pojęcia o tym,
jak nagrywa Małolat, ale po tym, jak na „Dziś w moim mieście” parę razy gonił
bit miałem o niego dość poważne obawy.
Jednak już po otwierającym płytę „Zaalarmuj” moje
wątpliwości zostały rozwiane niemal całkowicie. Zarówno Pezet jak i Małolat
rządzą tak mikrofonami jak i granymi bitami bez najmniejszego problemu.
Przyśpieszają, zwalniają, dostosowują się do tempa podkładu i tego, jak
zarapowali dany numer w pierwotnej, płytowej wersji. Jest to o tyle ważne, że
utwory zostały dobrane przekrojowo: usłyszymy zarówno 10cio letnie, spokojne „Refleksje” jak i świeżą, bangerową „Dopaminę.”
Dodatkowym smaczkiem tej produkcji jest oczywiście zespół, który
na żywo wykonywał wszystkie podkłady, a raczej ich własne interpretacje. Tutaj
zaczynają się schody: tak naprawdę faktyczne wzbogacenie oryginalnej wersji
przez grany bit ma miejsce zaledwie w paru numerach. Owszem, w takim „Lubię”
czy też „Jestem sam” wyszło to naprawdę kozacko, ale z drugiej strony „Piszę
tekst” zostało całkowicie obdarte ze swojego pierwotnego charakteru i zadziorności.
Nie mam pojęcia, czy to kwestia niedopilnowania,
niechlujstwa, czy niechciejstwa obu stron, ale to naprawdę przeszkadza. Powodem
na pewno nie jest ucho do bitów, ponieważ w tej kwestii obu braciom nic się nie da zarzucić: na każdym ich projekcie wszystkie podkłady zawsze stały na
przynajmniej bardzo dobrym, a większości na najwyższym aktualnie możliwym
poziomie.
Drugim dość poważnym minusem (o którym zdążyli wspomnieć w
wywiadzie) jest słabe ogarnięcie odgłosów publiki. W momentach, kiedy widownia
dopowiada słowa/śpiewa refreny nie da oprzeć się wrażeniu, że albo jest tam
garstka osób, albo nikomu nie chce się krzyczeć. Raperzy zarzekają się, że to
kwestia głośności mikrofonów, a ja kupuję to tłumaczenie. Tym bardziej, że stosunek głośności
instrumentów do wokali jest dobrze ustawiony i nic niczego nie zagłusza.
Ogólnie projekt (poza paroma ewidentnie źle zagranymi bitami) zaskakuje in plus, czego naprawdę się nie spodziewałem. Miałem tego
nawet nie słuchać, skończyło się na zamówieniu fizyka. Jednak Pezet po raz
kolejny udowadnia, że jeżeli sygnuje swoją ksywką jakiś materiał, to jest to
równoznaczne ze znakiem jakości Q.
7/10
PSYCHOFAN MADE ON
CZEKAM NA SERIĘ ŚNIADANIA. JAK CHCESZ MOŻESZ UŻYĆ MOJEJ PROPOZYCJI LOGO Z POPRZEDNIEGO POSTU
BEKA Z CIEBIE KARLE, ŻE DAJESZ TEMU SYFOWI 8/10.
a czego sie spodziewaliscie. Kaaban wiadomo, plyta wszechswiata to dzis w moim miescie i wiadomo, ze bedzie popkilerowe lizodupstwo tego gowna. nara, nie wchodze juz tu.
SORY KABI ALE TEJ RECENZJI NIE KUPUJE, JAK MOŻNA DAĆ 8 PŁYCIE TYPU "THE BEST OFF"
beka, kaaban psychofan pezeta, ja pierdole, nigdy juz tu nie wejde. jak mozna wchodzic tak w dupe i propsowac tak slaba plyte (popkiler style). kaaban ze slizgu [*]
pierwsza wersja płyty to jest 6/10, ta natomiast to jest 2/10 bez słuchania, elo
pierwsza wersja plyty zakladam ze chodzi ci o dwmm to jest 9/10 natomiast ta zasluguje na jakies 5 bo co prawda te bity brzmia jak ostatnie gowno to koncertowo rapuja zajebiscie i musisz miec jakiegos huja w uchu zeby tego nie slyszec i niedoceniac ELO
Kurwa mać Kaaban złazisz na psy, 8/10? Płycie która jest składanką kilku numerów z innych płyt ? No kurwa trzymajcie mnie..
KAABAN SKOŃCZYŁ SIĘ NA PEZECIE/MAŁOLACIE
KAABAN NAPISZĘ DRUGI RAZ, STREET CREDIT -1000
Najlepsze to na tej płycie są aranżacje bitów, szkoda tylko, że to akurat nie zasługa raperów. Wokal trochę chujowo nagrany, no ale to koncertówka. Żadna rewelacja dla mnie, ale fakt, technicznie chłopaki dały radę. Jakby tak z żywym zespołem nagrali studyjny album to bym w ciemno kupił, tak to raczej jako ciekawostkę ybm to traktował. 3/6 ale ja koncertówek poza Unplugged nie trawię
trochę jestem zdziwiony komentarzami. może faktycznie popłynąłem z oceną, ale 7/10 minimum dla tej płyty, bo dali rade, bity są fajne, czasem nietrafione z aranżacją, ale ujmuje im to
nie jestem psychofanem nikogo poza kanye westem
Thanks for this informative post , keep Sharing like this !
Sam widzisz Kaaban, łaska czytelników na pstrym koniu jeździ. ;)
Teraz Kaaban powinieneś zauważyć, że ciężko jest nie spotkać się z hejtami w momencie gdy się chce dać swoją ocenę ;). Zawsze będą hejty, że za wysoko za nisko. Zazwyczaj, że za wysoko.
Swoją drogą trochę beka, że boisz się postawić na swoim i zmieniasz ocenę, bo się czytelnikom nie podoba. To ich recenzja czy twoja?
hehe bez kitu, podbijam
zmieniłem ocenę, bo przesłuchałem płytę jeszcze kilka razy i widzę minusy wymienione w komentarzach
poza tym faktycznie powinienem zrobić podkategorię dla płyt "the best of", o tym mówili mi też ludzie, których znam W REALU, więc coś jest na rzeczy
nie jestem raperem, który odrzuca jakiekolwiek krytyczne uwagi, każdą jedną próbuję odnieść do tego, co napisałem i odpisać na nią, tutaj widzę sporo racji (chociaż nie aż tak dużo, żeby dać 6/10), więc obniżyłem, bo sam też tak uważam, poza tym 7/10 to też całkiem sporo, jakbym tak nie uważał, to bym nie obniżał i obniżyłbym ziołowi za rzekome kserowanie smarka
pis jou