Od dawna wiadomo, że polskie wytwórnie poszły po
Najczęściej kontynuacją ww. schematu jest moment pęknięcia
balonika, który zazwyczaj łączy się z mniejszym lub większym rozczarowaniem.
Oczywiście mówię o ogarniętych słuchaczach, bo gimbusy i tak łykają wszystko
(co można ładnie zaobserwować na fanpage VNM-a, polecam).
Przed przesłuchaniem płyty polecam również długi, 4-ro częściowy wywiad z Hukosem. Dzięki niemu parę kwestii oraz plotek
zostaje wyjaśnionych i na pewno pozwala zobiektywizować ocenę płyty. Ja np.
byłem gotowy słać chuje na Step za przekładanie premiery, tymczasem
okazuje się, że była ona przesuwana na życzenie gospodarza.
Z wywiadu warto wychwycić tłumaczenie odnośnie powodu
przekładania premiery – Hukos
mówi tam coś o „pieprzonym perfekcjonizmie”, po czym w paru utworach raczy nas
słabej jakości przyśpieszeniami, czy też followupami wplecionymi z gracją
przysłowiowego słonia w składzie porcelany. Są to pierwsze i najpoważniejsze
minusy płyty – dawno nie słyszałem tak topornych i tak sztucznych nawiązań do
klasyków. Przyśpieszenia stoją na niewiele wyższym poziomie. Jeżeli tak wygląda choćby połowiczny
perfekcjonizm Hukosa, to podejrzewam, że osoba recenzująca pierwsze wersje
utworów dostawała krwotoku z uszu.
Nie samymi przyśpieszeniami i followupami człowiek żyje,
więc warto wymienić również pozytywne strony, ponieważ jest ich zdecydowanie więcej.
Przede wszystkim są to dobre pomysły na kawałki. Nie odnotowałem notorycznego u
innych raperów zlewania się ze sobą tracków, co jest plusem. Koncepty na
poszczególne kawałki, czy to o relacjach damsko-męskich, czy o złej karmie, czy
też o politycznych faktach i mitach są jasno określone i gospodarz stara się ich
trzymać, nie ograniczając się do nawiązania do tytułu w paru wersach.
Same teksty również są godne pochwały – Hukos ma coś do
powiedzenia i wie, w jaki sposób chce to wyrazić. Trafne przemyślenia, emocje,
obserwacje otaczającego świata, wszystko odpowiednio wyważone – bez wygrzewek i wczuwek
w wieszcza narodowego pasują do gospodarza jak ulał. Zasadniczo jest to
najmocniejszy punkt płyty i gospodarz wydaje się zdawać sobie z tego sprawę.
Wydawało się także, że Hukos wie o niedostatkach w swoim flow, tzn. wszystko jest dobrze, póki białostoczanin nie
zaczyna kombinować. Do tego momentu Hukos przy pomocy swojego mocnego głosu
świetnie siedzi na bitach i rządzi nimi, nigdy nie ma miejsca odwrotna sytuacja. Jednak kiedy tylko zaczynają się
przyśpieszenia, czy też refreny w stylistyce chopped and screwed, zaczyna się
również linia pochyła jakości poszczególnych utworów. Szkoda, że osoba odpowiadająca za ostateczne szlify
materiału nie wychwyciła tego.
Były plusy, były minusy, czas na kwestie neutralne. Tak,
zgadliście, chodzi o bity. Niestety, ale poza wyjątkami niczym się nie wyróżniają. Oczywiście,
na płycie znajdzie się 4-5 naprawdę zajebistych podkładów, jak np. te autorstwa Donatana czy Kixnare'a, ale na tym ta wyliczanka się
kończy. W wywiadzie Hukos podkreślał, że wielokrotnie zmieniał bity do
poszczególnych kawałków – słysząc to samo nasuwa się pytanie, czy na pewno było to dobre
posunięcie? Jeżeli tak, to jak wyżej – nie chciałbym usłyszeć pierwszych wersji
utworów.
Drugą neutralną kwestią są goście. Mimo, że można usłyszeć liczne głosy, iż przeszkadzają oni gospodarzowi, pozwolę sobie nie zgodzić
się z tymi opiniami. Hukos owszem, jest dobry, ale podejrzewam, że zamęczyłby
nas w 17 utworach, po 3 zwrotki każdy, bez żadnych urozmaiceń.
Same featy niby nie brzmią, jakby były nagrywane na odczepnego,
jednak w żadnym wypadku (poza Zeusem i Cirą) nie jest to standardowy poziom
danego rapera. Dla Hukosa jest to i plusem i minusem, ponieważ dzięki temu nie
został zjedzony w żadnym numerze. Najlepszy gościnny utwór to oczywiście
„Wszystko płynie”, który bez Zeusa i Ciry nie miałby racji bytu.
Wbrew temu, jak wielu chciałoby widzieć tę płytę – nie jest
to taki wjazd na legal, jak chociażby w przypadku Zeusa. Szkoda, ponieważ Hukos
miał ku temu zarówno potencjał jak i promocję oraz możliwości. Jeżeli do tego
dodamy długi proces powstawania całości, możemy czuć się lekko rozczarowani.
Nie jestem w stanie pojąć, czemu w przeważającej większości
opinie o tej płycie wyrażane są w tonach od „świetna produkcja, czołówka” do (o
zgrozo) „płyta roku”. Szczególnie poważną przesadą jest to pierwsze stwierdzenie.
Każdy, kto się pod nim podpisuje, jest niespełna rozumu, a raczej słuchu. Nie
uświadczymy tutaj NIC nadzwyczajnego, ani nic nowego. Po prostu, dobra płyta,
na dobrych kurwa bitach i tyle. Ocena uwzględnia fakt, iż rap zaangażowany
społecznie nadal jest w Polsce stosunkowo niszowy. W przeciwnym wypadku byłoby
niżej.
8/10
podpisuję się oburacz pod tą recenzją. To jest kawał solidnego dobrego rapu przywodzącego na myśl czasy, gdy muzyka nie kręciła się wokół dissowania powietrza, tego jaką kto nosi czapkę i jaki to kto jest zbuntowany/poetycki/uliczny. Zaangażowany rap bez nachalnego moralizatorstwa, egomanii (pozdro Uszaty) i populistycznego bełkotu o głodnych murzynkach w Afryce. Brakowało mi czegoś takiego od jakiegoś czasu.
Technicznie Hukos to solidny rzemiślnik i nic więcej, trochę jak Pih tylko w przeciwieństwie do Piechockiego nie ma problemów z wypróżnieniami i nie bawi się w komiczne bragga. Trochę mi mówiąc szczerze przeszkadzają za to goście, większość z nich to niestety słabizna, technicznie na poziomie gospodarza, ale tekstowo niestety dużo gorzej. Ode mnie mocne +4/6, jak to napisałeś cytując wiadomego grubasa "dobra płyta na dobrych kurwa bitach".
no dlatego wstrzymywałem się z recenzją plyty, bo szukałem tego czegoś, nad czym pieją ludzie w internecie, jak widać nie myliłem się - nie ma czegoś takiego
kaaban, co jest na razie płytą roku? TDF?
tak, ale poczekajcie do Ciry i Zeusa hi hi
8/10 ALE NIE PŁYTA ROKU, NIE WIEM, WIDZĘ ŻE BANIK OD VNM JUŻ PODZIAŁAŁ NA TEKST, HUKOSA MUSZĘ PRZESŁUCHAĆ, A ZEUSA NIE TRAWIE, DOBRY ALE NIE DLA MNIE.
Ciekawi mnie kwestia, które to follow upy są tak "toporne i sztuczne" ? Można prosić o jakieś przykłady?
Kiedy wydają Cira i Zeus?
truskulowa linijka najlepszy moment recenzji. zaraz ktos wpadnie i bedzie plakal, ze uwazasz tdfa za plyte roku ;(((
czemu uwazasz tdfa za plyte roku on sie skonczyl na sporcie ;((( no jeszcze hajs hajs hajs bylo naprawde dobre
Generalnie zjechałeś płytę i z tekstu wynika, jakby słuchanie jej było ogromną męczarnią, a na koniec dajesz ocenę 8/10 czyli bardzo wysoką. Czyli jednak przyznajesz, że to dobry, a sugerując się oceną, bardzo dobry album.
cira wydaje w czerwcu, zeus nie wiem, ale w tym roku ma coś dać z tego co słyszałem
------------------------------
Zjechałem płytę, ponieważ wychodziłem z pozycji nakreślonej przez inne recenzje, czyli "płyta roku" "debiut dekady" etc., musiałem ostudzić zapał, a potem wypunktowałem również plusy: dobre flow, mocny głos, świetne teksty. Plusy są naturalnym wynikiem rozwoju Hukosa, więc nie ma się nad czym rozwodzić, za to minusy są nieporozumieniem, którego można uniknąć, bo refreny z obniżonym wokalem, czy przyśpieszenia NIE SĄ niezbędnymi elementami rapowego rzemiosła.
Mam nadzieję, ze wyjaśniłem.
beka z ciebie, słuchasz albumu typka, który pił z antifa i nawet stwierdzil, że to spoko goście nara
Propsuję za propsowanie Ciry.
@up Beka z typów co mają wczutę w tą antife, ciekawe czy byliby tacy prawilni gdyby poznali kogoś i dopiero po czasie sie dowiedzieli, że są z antify czy tam z czegoś innego 'niewybaczalnie złego', beka na zawsze
beka z debili oceniających muzykę niepowiązaną z polityką przez poglady polityczne wykonacwów, obiadu też nie zjecie, jak ją wam prawicowiec/lewak zrobi?
toporne followupy to te do mesa, magika i eisa, jeden gorszy od drugiego