Jedną z gorszych rzeczy na naszej scenie są z pewnością dinozaury, które zatrzymały się w czasie i -co jeszcze gorsze- myślą, że dalej są zajebiste. W Polsce jest parę takich ekip, jedną z nich jest łódzki skład Familia HP.
Na wstępie zaznaczam, że nie jestem uprzedzony do Oxy’ego i Thomassa, a „Miejskie wibracje” sprzed dekady naprawdę mogły się podobać. Jednak w obliczu faktu, iż obaj dżentelmeni stoją w miejscu nie sposób nie wysmażyć paru hejtów na tę dwójkę.
Przede wszystkim zdumiewa fakt, iż płyta była dość marnie
promowana. Jest to o tyle dziwnie, że nie jest to kolejny polski nielegal,
tylko płyta, na której pojawia się sam WC. Tak, ten WC. Jak można, mając takie
narzędzie, tak spierdolić promocję?
W sumie, to odpowiedź na to pytanie pada zaraz po odpaleniu
płyty. Jak można tak rapować po 18 latach na scenie? Jeszcze gorsze jest to, że
gospodarze nie widzą w tym problemu, a sami nawijają o tym, że nie mają zamiaru kończyć swoich "karier". Z pewnością cała rapowa polska czekała na tego rodzaju
oświadczenia.
W pozostałych utworach warstwa liryczna również trzyma ten
sam, niski poziom. Przewidywane rymy, banały w treści, chujowe pomysły na
kawałki – to pierwsze, co przychodzi do głowy na temat tej płyty.
Produkcyjnie jest nieźle, ale tylko nieźle. Jak wspominałem
wiele razy, dobre bity na polskich płytach to już standard, a podkłady na tej
płycie nie wybijają się ponad ten poziom. O.S.T.R. i BobAir dali radę, ale nie
wspięli się nawet o pół poziomu wyżej ponad swoją normę.
W kwestiach flow mamy do czynienia ze spodziewanym, lichym poziomem gospodarzy, którzy jak wspomniałem wyżej, zatrzymali się w czasie i co gorsza, nie mają zamiaru ruszyć się nawet o pół kroku do przodu. Permanentny brak flow i drewniane ułożenie rymów to ich cechy charakterystyczne, zaś oni sami mają chyba fetysz drewna.
Jedynym mocnym plusem tej produkcji są rzecz jasna goście.
Legenda west coastu, czyli WC, Warszafski Deszcz (doceńmy, rzadko występują
razem) czy nawet O.S.T.R. dali zwrotki lepsze o parę(naście) poziomów od
gospodarzy, co jednak specjalnie nie dziwi. Najlepiej o tej płycie świadczy fakt, że prowadzących zjedli nawet Procentee
i Frenchman.
Łódzki skład nadal kontynuuje linię chujowych płyt. Jest o
tyle lepiej, niż parę lat temu, że teraz robi to jednak na nielegalu, co się chwali, ponieważ
żal taką chujowiznę pchać na półki sklepowe. Czy rapowanie (bez flow) banałów
to tytułowa misja łodzian?
2/10
hahahahahahaha, czekam na te recki na popkilerze
42 była płytą na co najmniej 5 na linijce lubię ta płyte
"Produkcyjnie jest nieźle, ale tylko nieźle. Jak wspominałem wiele razy, dobre bity na polskich płytach to już standard, a podkłady na tej płycie nie wybijają się ponad ten poziom. O.S.T.R. i BobAir dali radę, ale nie wspięli się nawet o pół poziomu wyżej ponad swoją normę.
Lichy poziom reprezentują także gospodarze" coś mi tutaj nie pasuje... popraw to damian
W sumie szkoda, że teraz nawet takie wacki moga mieć zwrotkę kogoś takiego Wc jesli zapłacą
miało być "kogoś takiego jak WC"
Familia Hp jest dla mnie zespołem nieznanym, chyba Smarki czy inny Dinal ma większy fejm wśród słuchaczy, no ale to też efekt promocji, ale pamiętaj Kaaban - flow nie jest najważniejsze, patrz właśnie wszelakie bożki twojego forum na które mam nadzieje powrócisz, ale jednak blog>foruming, często po prostu będący zwykłym przypierdalctwem. PIS JOU
I tak to jedna z lepszych płyt tego roku....
up - no raczej nie
familia HP jest zespołem znanym, jeżeli nie słucha się rapu od muzyki emocjonalnej
elo kaaban, dobre recki, propsy, elo
czekam na recenzje Bosskiego.
o co chodzi z Molestą?
Kaaban podziwiam że cos takiego przesłuchałeś