22.04.2012
Flint - Warszawskie ZOO [2012]
Generalnie to miałem tej płyty w ogóle nie słuchać, a na pewno nie w najbliższej przyszłości. Kiedy zobaczyłem pierwsze wzmianki o nowej płycie Flinta złapałem się za głowę z przerażenia, jak mało samokrytycyzmu ma w sobie ten raper. Ostatecznie ściągnąłem Warszawskie ZOO tylko i wyłącznie w celu napisania hejtu bazującego na stwierdzeniu: „Wyszło tak chujowe, że żeby się czymś wyróżnić postanowili puścić to w cenie nielegala”. Jednak nawet mi zdarza się mylić.
Na początku wróćmy do 2010 roku i lichej akcji promocyjnej Czarny Charakter, na którą wszyscy mieli wyjebane, każdy, kto przeczytał początek od razu dobrze wiedział o kogo chodzi, a kolejne zagadki były publikowane chyba tylko i wyłącznie dla znajomych samego zainteresowanego. Po takiej promocji nikogo nie powinien dziwić mizerny poziom płyty o takim samym tytule. Flint w ogóle nie pasował do części bitów, które były zresztą zbyt mocno zróżnicowane, przez co traciła spójność, teksty również nie powalały. Pomimo tych wszystkich wad płyta była intensywnie promowana także po premierze. Tego, w jakim celu nie ustaliłem do dziś.
Jak się okazuje Flint wziął sobie do serca liczne hejty i przy nagrywaniu kolejnej płyty wyeliminował niemal wszystkie wady poprzedniczki. Produkcja ta jest kilka razy lepsza od Czarnego Charakteru w niemal każdym aspekcie: od flow (!), przez bity (!), na promocji kończąc.
Na Czarnym Charakterze nawijce zdecydowanie brakowało płynności. Liczne przerwy w najmniej odpowiednich momentach były efektem zwyczajnie chujowego warsztatu, a nie stylu. Tutaj po tych niedociągnięciach nie ma śladu. Flint świetnie siedzi na bitach, wreszcie umie zgrać się z tym, co leci w słuchawkach i robi to świadomie, a nie na zasadzie „jakoś będzie”. Mamy do czynienia z progresem na naprawdę sporą skalę. Przyśpieszenia i takie rzeczy na Warszawskim ZOO to chleb powszedni, a nie efekt gonienia bitu.
Bity zasługują na oddzielny akapit, ponieważ Soulpete rozjebał w pełnym tego słowa znaczeniu. Brzmienie płyty jest w pewnym stopniu zaskoczeniem, ponieważ wcześniej ex członek Rap Addix nie był kojarzony z elektroniką w swoich produkcjach (poza przypadkami). Tymczasem przez całą płytę możemy delektować się soczystym, grime’owym brzmieniem. Słysząc te pokłady przypadkowo można odnieść wrażenie, że mamy do czynienia z instrumentalami z UK. Jeżeli Pezet dalej ma zamiar nagrać płytę w takim klimacie, to bez dwóch zdań powinien zatrudnić do tego przedsięwzięcia autora podkładów na tej płycie.
Dużej zmianie nie uległy jedynie teksty, Flint nadal posiada fristajlowe nawyki, tzn. częste używanie najprostszych rymów, czy też pancze z piaskownicy typu: to cię ukatrupi czy jakoś tak, żeby tylko się rymowało. Z drugiej strony teksty nie są na tyle słabe, żeby się nad nimi pastwić. Po prostu „czuć”, że można było nad nimi przysiąść i coś tam poprawić. Często największą bolączką średnich tekstowo raperów są refreny, tak jest i tutaj. Te wykonywane przez Flinta są co najwyżej średnie, ale równoważą je znacznie lepsze, autorstwa Tommy’ego, który zaśpiewał w paru utworach.
Generalnie płyta jest jak najbardziej warta sprawdzenia, ponieważ Flint zanotował znaczny, znaczny progres. Niewyraźne zajawki elektroniką z pierwszej płyty przerodziły się w świetnie brzmienie na drugiej, a nieśmiałe nawijanie do mocnych podkładów we współgranie z soczystymi bangerami. Oczywiście nie jest to jeszcze poziom czołówki i trochę rzeczy można wznieść na jeszcze wyższy poziom, jednak rokowania na przyszłość są obiecujące.
7/10 + 0,5 za bity = 7,5/10
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
MARNY KASZTANIE, NIKT TEGO RYDZU NIE CZYTA, MASZ ZERO FEJMU, IDŹ ZAPINAĆ SIĘ W DUPĘ Z TYMI LEWACKIMI ŚCIERWAMI- TWOIMI ZIOMALAMI!!!!!!!!!!!
WYPIERDALAJ NOŁ NEJMIE, JA CZYTAM, KAABAN PROPSY!
Skąd się biorą "pierwotne" oceny, przed dodawaniem/odejmowaniem punktów za poszczególne elementy? Co się składa na to 7/10, skoro bity nie?
7/10 to ocena główna, jeżeli coś na płycie jest wybitnie dobre, albo wybitnie słabe, to odejmuję/dodaję punkty, jako takie dodatkowe plusy, za to, że bardzo się to wyróżnia na tle innych (bardzo, nie trochę). tutaj to są bity
Kaaban kiedy recka nowego Kraku od Bosskiego?
kiedyś będzie (raczej)
Kabi ślizg umar i zdeh. Poczyń kroki w celu naprawy tej pyrósowej sytóacji. Elo z fartem, Bozki Romanz Kartel!
dawaj nową recencje bo niema co czytać w internecie
Właha, forum nie hula, napisz cos Kabciu
kurwa nie ma ślizgu i moje życie przestało mieć sens, wbiłem na ten twój bałagan i przeczytałem wszystkie recenzje i juz mi sie nudzi, błagam kabi napisz cos albo odzyskaj forumka.