Tegoroczny maj był miesiącem wyjątkowym. Jak na polskiej scenie płyty producenckie wychodzą raczej od święta, tak właśnie w tym pięknym miesiącu nastąpiła kumulacja i światło dzienne ujrzały aż 3 tytuły. NNFoF również wrzucam do tego worka, ponieważ opóźnienie przy premierze było spowodowane problemami w tłoczni, a nie obijaniem się wydawcy/wykonawców, czyli de facto płyta była gotowa w maju.
W tym wpisie chciałbym skupić się na obiektywnym porównaniu trzech albumów: "Kodex IV", "No Name Full of Fame" oraz "5 Złotych Zasad". Sam najbardziej czekałem na ten drugi, jednak ogół słuchaczy na pewno zdecydowanie bardziej oczekiwała premiery kolejnego Kodexu. Na Voskovych nie czekał nikt poza Ślizgerami, to jasne.
Zestawienie to robi się jeszcze ciekawsze, kiedy dodamy, że za każdą produkcję odpowiada duet producencki. To, że 3 płyty 3 rożnych duetów zbiegły się akurat ze sobą w czasie jest rzecz jasna dziełem przypadku, jednak zauważmy, że taka sytuacja może się prędko (o ile kiedykolwiek) nie powtórzyć.
Zaczęliśmy od oczekiwań, przejdźmy do tego, co jest
najbardziej interesujące, czyli strony muzycznej. Takie porównanie jest
przejrzyste, ponieważ każda z tych produkcji jest osadzona mniej więcej w tym
samym, klasycznym klimacie.
Brzmienie wrocławskiego duetu to wyrobiona marka, to coś, co
nie zawodzi i kiedy na trackliście widzimy dopisek „prod.
L.A./Magiera/Whitehouse”, to możemy być pewni, że ten podkład będzie
przynajmniej bardzo dobry. Tak też można opisać brzmienie czwartego Kodexu – 17
przynajmniej bardzo dobrych, a w przeważającej większości zajebistych,
klasycznych produkcji, dopracowanych w każdym calu.
Idąc tym schematem bity na płycie duetu z Zielonej Góry są
przynajmniej solidne, ale nie więcej, jak bardzo dobre. To ostatnie
określenie można zastosować tylko do paru podkładów. Również są to klasyczne,
jednak (poza wyjątkami) niczym niewyróżniające się z klasycznego tłumu. Nie
kwestionuję serca i wysiłku włożonego w tę płytę, jednak jest to za mało, żeby
choćby myśleć o starciu z utytułowanymi przeciwnikami z Wrocławia.
Na koniec na tapetę weźmiemy duet spinający dwa wyżej wymienione
miasta, czyli Voskovych, którzy to z omawianej trójki wykazali się najmniejszym
skillem. Pochodną braków w umiejętnościach są niedociągnięcia w kwestiach
dopracowania i dopieszczenia bitów. Na próżno szukać tutaj smaczków, które
wychwycimy niemal w każdym utworze WH, albo chociaż prób ich umieszczenia, co
odnotowałem w lepszych bitach NNFoF. Produkcje są co najwyżej dobre, jednak dominuje nad nimi przeciętność.
I w tym momencie dochodzimy do połowy tekstu, ponieważ, jak
powszechnie wiadomo przeciętne bity można stosunkowo łatwo zamaskować,
zapraszając dobrych/bardzo dobrych raperów, którzy przez odpowiednie techniki
są w stanie przyćmić średnie podkłady (przykład: ostatnie płyty Piha). Tak więc
przejdźmy do wystawienia cenzurek lineupowi.
Zacznijmy od końca. Już rzut oka na tracklistę „5 Złotch
Zasad” nie powoduje szybszego bicia serca czy chociażby wpisania w google „5
złotych zasad RS”. W trackliście jaskrawie przejawia się poziom
przehajpowania tego duetu. Być może myśleli, że jak nagrali płytę roku w opinii
Popkillera, to już złapali Boga za nogi i można robić producencką, a jednak
nie. Goście słabi na tapecie okazali się słabi również na trackach:
dogorywający O.S.T.R., przeciętny Ras, nagrywający na akord VNM. Jest też parę
jasnych punktów, m.in. Miuosh i Tet, jednak jest to tylko światełko w długim i
ciemnym w tunelu.. Jest to ta lepsza część rapowej strony „5 złotych zasad”,
w tej gorszej o producentów kabli i stoperów do uszu zadbają takie tuzy jak:
Dukilia H.P., szukający świeżości Jan Wyga, Echinacea czy Zorak.
Na płycie NNFoF tracklista prezentuje się znacznie lepiej. W końcu nie na każdej polskiej płycie rapuje legendarny Kool G Rap.
Zawiedzeni ostatnią solówką Zeusa na pewno długo będą zapętlać jego
singiel, zaś fani brudnych brzmień rozsmakują się w zwrotkach Jeżozwierza. Poza
nimi warto zwrócić uwagę na szesnastki HST oraz niezawodnego Miuosha i… na tym
koniec. Reszta gości również okazała się dobra na papierze, a jedynie solidna
na płycie. Jak pisałem w recenzji, VNM znowu pierdoli jakieś bzdury, Peerzet
szuka formy z „Hipocentrum”, a Hurragun udowadnia, że również miał szanse na
przehajpowania. Nie mówię, że ci goście spisali się jakoś ultrasłabo – po
prostu jest to dużo poniżej ich możłiwości. I gdyby na tym się skończyło, to
mógłbym zmienić nazwę NNFoF na dożywotni props na solidność z dobrymi perspektywami
na przyszłość, jednak na płycie znajduje się również sporo bardzo słabych
zwrotek, m.in. autorstwa „gwiazdy” podziemia HuczuHucza, czy też ex-gwiazdy -
Lilu.
Wprawdzie różnica przy poziomie raperów nie jest aż tak
duża, jak w przypadku podkładów, jednak i tutaj Whitehouse bez wysiłku wygrywa
z rywalami. Ksywki takie jak: Mes, Gural, Małpa, RPS mówią same za siebie, a
wszyscy ww. spisali się naprawdę dobrze. Jeśli do tego dodamy szereg naprawdę
solidnych zwrotek jak np. Miuosha, 3W czy Zip Ssładu oraz tylko parę słabszych
(nie ultrasłabych!) takich, jak te autorstwa Blasq, Omy czy Sitka, otrzymamy płytę rapowo
lepszą, niż połączone siły NNFoF i Voskovych. Jak już pisałem wyżej, WH to
marka sama w sobie i nawet raperzy to respektują, nie nagrywając słabych
utworów na Kodexy.
Na koniec można dodać jeszcze 2 słowa na temat szeroko
pojętej promocji i szumu wokół premiery płyty. Wszystkie 3 albumy to legalne
wydawnictwa, więc nikt nie był poszkodowany na starcie. Poziom promocji w
każdym wypadku był wprost proporcjonalny do poziomu zawartości muzycznej.
Whitehouse mimo bycia zdanymi tylko na siebie, ogarnęli sobie naprawdę dobrą
promocję, której zwieńczeniem było 2gie miejsce na OLiS. NNFoF nie miał złej reklamy, jednak trudno nazwać ją dobrą. KMWTW plus jakieś pojedyncze osoby z
innych kręgów, jak na legal to jednak trochę za mało. Najgorszy sposób na promowanie płyty urządził oczywiście nieoceniony GOPside, który mimo 2 lat na rynku nadal myśli,
że wszystko „samo się zrobi”. Jak widać po raz kolejny samo się nie zrobiło,
czekam na biadolenie, że ludzie nie kupują płyt.
Podsumowanie oczywiście nie jest zaskoczeniem. Zgodnie z
oczekiwaniami Biały Dom znokautował przeciwników na każdej płaszczyźnie, pokazując
„młodym kotom” miejsce w szeregu. Dziwi mnie tylko fakt, że dla niektórych jest
to zaskoczeniem. Przegranych oczywiście nie skreślam i czekam na ich kolejne
projekty, tym razem mam nadzieję, że dorastające WH przynajmniej do pięt.
Bity:
Whitehouse: 3
NNFoF: 1
Voskovy: 0,5
Poziom raperów:
Whitehouse: 2
NNFoF: 1
Voskovy: 0,5
Promocja:
Whitehouse: 2,5
NNFoF: 1,5
Voskovy: 0,5
Podsumowanie:
Whitehouse: 3 + 2 + 2,5 = 7,5
NNFoF: 1 + 1 + 1,5 = 3,5
Voskovy: 0,5 + 0,5 + 0,5 = 1,5
Skala ocen: 0,5-3 ze progiem co 0,5.
I teraz nagle nnfof 4.5? Ocena bitów bardzo nieobiektywna.
jakie pierdolenie, hahaha, przecież czytając do połowy myślałem, że pisał to 16 latek z trojką z polskiego, NUDY NUDY NUDY, WYPIERDALAJ
4,5 w tym podsumowaniu, nie ocena płyty
możę faktycznie zbyt analitycznie do tego podszedłem, ale to na próbe jak chujowe to więcej takiego tekstu nie popełnię
1 + 1 + 1,5 = 4,5 ??
w młodych kotach będzie o Beeresie? Ktoś nawet pociętą poprzednią płytę wrzucił.
3,5 to jednak nie to samo 4,5.
To teraz wartość płyt ocenia się po ilości teledysków, wpisów na facebooku, sprzedanych płyt, tak? Logiki w tym za grosz.
A bity na płycie Voskovych są naprawdę bardzo dobre. Ani trochę niewychylające się poza kanon "klasyczności", ale to zupełnie w niczym nie przeszkadza. Wadą tej płyty są raczej rapujący goście (oczywiście nie wszyscy!), a nie gospodarze. Po za tym, jeżeli numery z Ostrym czy Tetem i Rasem są przeciętne to chyba nie ma o czym z Tobą dyskutować.
up - prowo, to nie może byś syn ubeka
Whitehouse max 2,5 za bity; na maxa bity powinny wypierdalać z butów w większości czyli to co zarzuciłeś nnfof tutaj olewasz. 0,5 za bity u Voskovych to też kpina. Poziom raperów na Kodexie na 2? max 1, max 3 kawałki do których można wracać zero rozpierdalatów i pare do skipów. U Voskovych wypadli słabo, ale nnfof dali ogolnie rade, na bank lepiej niz na kodexie
znam zbyt dużo zwrotek zarówno Rasa jak i Tetrisa, żeby propsować ich kawałek z voskovych, może jakbym nie znał ich historii to bym się tym zachwycał
-------------------
tam jebnąłem się na klawiaturze, oczywiśćie 3,5 a nie 4,5
---------------------
co do bitów na kodexie, to nie wypierdalają z butów? w kategorii klasyczne trudno mi wyobrazić sobie lepsze
beeres może też być
haha ten artykuł to śmiech na sali. Opisywać płytę NNFOF i nie wymienić kawałków Oxona i Kojota, gdzie zarówno wokal jak i bit stoją na b. wysokim poziomie...? Nie ma z kim dyskutować. Nie zazdroszczę gustu muzycznego Kaaban.