14.06.2012

Parzel/Siwers - Coś się kończy, coś się zaczyna [2012]

11 komentarze

Na wstępie chciałbym zakomunikować, że dawno nie słuchałem płyty, na której byłby AŻ TAK DUŻY rozdźwięk między poziomami rapu i podkładów. Naprawdę ciężko słucha się albumu, gdzie rap woła o pomstę do nieba, za to bity mają potencjał zmienić grę. Jeszcze gorzej się o tym pisze, ale podjąłem się tego zadania, oczywiście głównie dla bitów Siwersa.

Płyta została wydana trochę z przypadku, jak mówi samWojciech Sokół, po prostu przychodzi Siwers do Sokoła, a ten zamiast zachwycać się zjawiskowymi produkcjami tego pierwszego, zakochuje się w chujowych storytellingach Parzela, nawiniętych gorzej niż w ‘95. Także jak ktoś ma dobrego bitmejkera, a sam nie potrafi rapować, to może walić do Sokoła jak w dym – na pewno znajdzie dla niego dogodny termin wydania.

Sam fakt, że prawie nikt nie kojarzy Parzela jest niewątpliwym plusem tej produkcji. Gdyby raper ten był rozpoznawalny, to z pewnością ludzie omijaliby tę płytę szerokim łukiem, rzucając tylko pogardliwe „moje najebane pseudowolne mają lepsze flow niż on."

W takiej ocenie (niestety) nie ma ani cienia przesady. W kwestii poruszania się po bitach Parzel jest paralitykiem i trzeba to jasno powiedzieć. To nawet nie jest dukanie, to nawet nie jest czajenie się na werbel, on brzmi, jakby każdy z 15 utworów był jego pierwszą nagrywką w życiu. Nie podważam tego, że włożył w tę płytę dużo czasu i serca, jednak efekty tego są mniej niż mizerne. Lirycznie wygląda to trochę lepiej i myślę, że jakby Parzel trochę bardziej się przyłożył, to pisałby naprawdę niezłe storytellingi.

Raper najprawdopodobniej zdawał sobie sprawę z ww. niedoskonałości i postanowił je częściowo zatuszować. Z pewnością wyszło mu to naprawdę dobrze, śpiew Ani Kandeger (która notabene na tej płycie poradziła sobie lepiej, niż Marysia Starosta u Sokoła) koi skołatane nerwy. Poziom całości ciągną do góry również goście, z których w pamięć najbardziej zapada oczywiście szesnastka od Sokoła.

Również na swoje szczęście, Parzel nagrywał płytę z naprawdę świadomym producentem, który przez całą płytę stara się tuszować bitami niedoskonałości kompana. Wyszło to na tyle dobrze, że na tym albumie to podkłady górują nad raperem, a nie odwrotnie, co przecież nie zdarza się często.

Siwers wysmażył (jak Henson – przyp. red.) 15 zajebistych, Z-A-J-E-B-I-S-T-Y-C-H sztosów, z których nie da się wybrać słabszego. Nie da się, ponieważ wszystkie podkłady to klasa światowa. Reprezentant Targówka postawił na bardzo zróżnicowane bity, dlatego brzmienie albumu naprawdę ciężko wrzucić do szufladki X czy Y.

W podkładach jest bardzo dużo eksperymentowania. Mamy zarówno spokojniejsze, jak i szybsze bity. Inspiracje zarówno francuskim jak i klasycznym hip hopem, bez wyłączania elektroniki, z której Siwers był znany już wcześniej. Jeżeli ktoś kojarzy go tylko z tą ostatnią konwencją, to powinien koniecznie odpalić ten projekt, ponieważ producent udowadnia na nim swoją wszechstronność. Wisienką na torcie jest zwrotka jego autorstwa w tracku z Sokołem.

Tytuł jest z pewnością adekwatny do zawartości. Pierwszy człon odnosi się do rapowej „kariery” Parzela, który nie wykorzystał naprawdę potężnej szansy, jaką jest niewątpliwie wydanie płyty w najlepszej polskiej wytwórni. Od 2008 zrobił pół kroku progresu, przy 100 możliwych.

Drugi człon opisuje rzecz jasna bity Siwersa, który już od jakiegoś czasu puka do drzwi z napisem „czołówka”, a tą płytą wręcz śmiało je otwiera, bez żadnych kompleksów. Mam nadzieję, że wreszcie zostanie dostrzeżony na naprawdę dużą skalę, ponieważ do tej pory zmagał się ze swoistym szklanym sufitem.

Płyty nie ma sensu kupować nawet, jeżeli jesteś fanem ulicznych rapów i dla takiej tematyki jesteś w stanie przymknąć oko na niedociągnięcia w skillsach, bo tutaj tych skillsów zwyczajnie nie ma. Jeżeli PROSTO zdecyduje się na wypuszczenie intrumentali, to biegnij do sklepu i wspieraj Siwersa, bo naprawdę na to zasługuje.

4/10 + 1 za bity = 5/10


11 Responses so far

  1. Anonimowy says:

    zwrotka Bisza u Ciry dobra, ale przede wszystkim sprawdź Banicje

  2. Anonimowy says:

    oceń banicje i rimming hst co

  3. Anonimowy says:

    Polecam śledzić profil Sulina na fejsbuku. Kopalnia beki.

  4. kaaban says:

    śledzę mniej więcej

  5. Funk says:

    możesz o nim coś napisać w młodych kotach hheheh tylko lipa jest bo jeszcze nie wydał płyty jebaniec ale myślę że poradzisz sobie z hejtingiem hhehe

  6. Anonimowy says:

    czemu banicji nie oceniasz?

  7. Anonimowy says:

    KABAN JAK CI SIE PODOBA BANICJA BISZA?

  8. Anonimowy says:

    Ej kurwa, przesłuchalem na yt dwa tracki tego parzela i jak na ulicznika to dobrze leci, wpierdala wszystkich vieniów, korasów, pelsonów itp itd

  9. Anonimowy says:

    HAAHHAHAHAHAHAHA GÓWNO WIESZ O PARZELU, JEGO FLOW, STYLU. ARGUMENTY Z DUPY I OPINIE WARTE ŚMIECHU. NIKT NIE KOJARZY PARZELA ? HAHAHAHAHHAHAHAHAHAHAHHAHA

  10. Malus says:

    No proszę Cię... jak na ulicznika Parzel jedzie kozacko, czuć w nim tą prawdziwość, pewność siebie, nie jak innych "uliczników" Mimo, że nie jestem zwolennikiem ulicznego rapu to ten album jest naprawdę dobry. Tak jak pisałeś pewnie ze względu na te przekozackie bity Siwersa... Magia ;)

  11. Anonimowy says:

    Jak Ania Kandeger śpiewa lepiej niż Marysia Starosta to zamilcz. Ona fałszuje i nie ma pojęcia o profesjonalnym śpiewaniu.

Leave a Reply

Kategorie