20.12.2013

Sobota - X Przykazań [2013]

7 komentarze

Czy wśród słuchaczy z otwartymi głowami był ktoś, kto po świetnych "Sabotażu" i "Gorączce Sobotniej Nocy" nie czekał na kolejną płytę szczecińskiego rapera? Z pewnością nie, a kolejny album miał ostatecznie zamknąć japy hejterom. Niestety, stało się inaczej, a przysłowie "lepsze jest wrogiem dobrego" zatriumfowało.

Sobota jest takim typem wykonawcy, którego albo się kocha, albo nienawidzi. Niemniej abstrahując od sympatii, nie sposób nie doceniać jego nieprzeciętnych skillsów. Oczywiście mam tutaj na myśli umiejętności wokalne, ponieważ tekstowe znane są z tego, że sprawdzają się tylko w jednej, ściśle określonej konwencji.

I tu zaczyna się problem z "X przykazaniami" - zamiast kontynuować ścieżkę wytyczoną przez "Sobotaż" i rozwiniętą na "Gorączce", postanowiono ordynarnie zmienić kierunek na... sakralny. Wszytko za sprawą Winniego: pewnego dnia szef Stoprocent ubzdurał sobie, że fajnie będzie zrobić taki koncept-album, a jego podopieczni podchwycili pomysł. Jak wiadomo z chamów nie zrobi się lordów, więc ostatecznie wyszło quasi-sakralnie.

Kiedy rzucimy okiem na interpretację dekalogu w wykonaniu ulicznego rapera nie sposób nie odnieść wrażenia, że panowie po prostu zagrali w skojarzenia, podciągając kolejne przykazania pod pierwszą myśl, jaka wpadła im do głowy. I tak:

I. Nie będziesz miał cudzych bogów przede Mną.
Z pewnością wszyscy czują się super zaskoczeni dreptanie ścieżką najmniejszego oporu już na początku albumu: Bogiem jest rap.
II. Nie będziesz brał imienia Pana Boga twego nadaremno.
Narkotykowy storytell z przesłaniem "nie strzęp języka". Odkrywcze.
III. Pamiętaj, abyś dzień święty święcił.
Typ, u którego w co drugim numerze przewija się temat imprezy, nie potrafi nagrać albumu pozbawionego tego motywu. Jedyną możliwością jego wykorzystania było właśnie trzecie przykazanie, a pokusa nie została odparta. Z bengerem nie ma to nic wspólnego.
IV. Czcij ojca swego i matkę swoją.
 Jak inaczej mógł ugryźć temat świeży ojciec, jak nie z perspektywy rodzica?
V. Nie zabijaj.
Tutaj obstawiałem albo niezabijanie swoich zwierząt domowych, albo tzw. "daru". Padło na to drugie.
VI. Nie cudzołóż.
No popatrz Pan, jak się zmienia punkt widzenia. A jeszcze 4 lata temu rapował: "Moralny impotent, bo co to moralność / Chyba zapomniałem to rano ze stołu zgarnąć".
VII. Nie kradnij.
Nie kradnij stylu + temat fałszywych ludzi. Kolejne superodkryciekurwo.
VIII. Nie mów fałszywego świadectwa przeciw bliźniemu swemu.
Pościgi, strzelaniny, skurwysyny...
IX. Nie pożądaj żony bliźniego twego,
W sensie ziomka (i ex), a resztę możesz ruchać dowoli. Czy to jest normalne podejście? No kurwa nie sądzę.
X. Ani żadnej rzeczy, która jego jest.
Zawiść jest jednym z najbardziej przeruchanych motywów polskiego rapu. Wyżej stoją tylko hejterzy.

Już w połowie staje się jasne, że Sobota porwał się z motyką na słońce: zamiast soczystych benegerów i skurwysyńskich wersów dostajemy tony truizmów i maksymalnie możliwe spłycenie tematu X przykazań. Momentami jest to otwarte bluźnierstwo ("Dymaj wszystkie szmule świata, miej taką wolę"), lub świętokradztwo ("Stanął przede mną Bóg i tak do mnie rzekł /"Cudzych bogów przede mną nie będziesz mieć"). Do tego dochodzą rymy czasownikowe, które po kilku latach na scenie nie mają racji bytu, a które na tej płycie trafiają się stosunkowo często.

Abstrahując od treści, wykonanie również pozostawia wiele do życzenia. Niby Sobota dobrze siedzi na bitach, potrafi zrobić naprawdę dużo, jednak nie ta sama chemia, co w przypadku południowo-mainstreamowych trapów. Słychać, że sakralny sznyt nie do końca mu leży. W zasadzie tylko jeden numer ("Nie będziesz miał Bogów cudzych przede mną") wyszedł tak, jak powinien wyglądać, łącznie z refrenem gospodarza. Pozostałym czegoś brakuje, samplowane/chóralne wstawki w refrenach pasują jak pięść do nosa i zbyt silnie kontrastują z burakiem rapującym do organów.

Nieco inaczej przedstawia się kwestia samych podkładów,  a nie tego, z nich uczyniono. Pisanie o tym projekcie jako o "pierwszym na skalę światową" raczej przesadą nie jest. Przynajmniej, jeśli chodzi o muzykę. O tym, że Matheo jest producentem, którego większość polskich raperów nigdy nie zdoła dogonić, wiadomo nie od dziś. Bitmejker już od dłuższego czasu szukał nowych rozwiązań, wydawało się, że uderzy w trap and bass, ale w obliczu konceptu Winiego stanęło na muzyce kościelnej. Ta w postaci oryginalnych, kościelnych organów oraz chórów została zgrabnie połączona z szeroko pojętym rapem. Cieszę się, że typowo trapowe werble są częścią składową i nie dostały monopolu na bębny na tym projekcie.

Płyta sakralna na uliczną modłę? To nie mogło skończyć się dobrze. O ile Matheo jest jedną z pierwszych, tak Sobota jedną z ostatnich osób, które powinny brać się za reinterpretację dekalogu. Postawmy sprawę jasno: jednostka, która nie widzi nic dziwnego w prowadzeniu takiego życia, jakie prezentowane jest na poprzednich albumach, przy równoczesnym posiadaniu tatuaży Jezusa na plecach oraz różańca na ręku, powinna zrozumieć, że jej przemyślenia na tematy religijne są gówno warte. A raczej ktoś powinien jej to przetłumaczyć, ponieważ robi szkodę zarówno sobie, jak i wierze. Jeżeli do takiego stanowiska nie przekonał was cały album, to powinno zrobić to "X. Przykazań Outro", w którym brakuje tylko "za dilerów". Bo "Za hiphop" padło.

Ocena subiektywna: 1/10
Ocena obiektywna: 5/10 + 1 za bity = 6/10


7 Responses so far

  1. Anonimowy says:

    Sobota wack, wiadomo od dawna.

  2. Anonimowy says:

    radio pezet 8/10

  3. Anonimowy says:

    OD KIEDY JESTEŚ W KOLIBRZE I CZEMU ZMIENIŁEŚ ZDANIE O TEJ ORGANIZACJI? W NECIE JEST FILM JAK MÓWISZ ŻE TO FANBOJE KORWINA, CZY TY TEŻ ZOSTAŁEŚ FANBOJEM JANUSZKA? WYJAŚNIJ TO KURWIU NAJLEPIEJ WE VLOGU

  4. Anonimowy says:

    Kaaban czekam na CBM Jasczompa
    Beef is beef

  5. Anonimowy says:

    kabi kiedy śmieciu zrozumiesz,
    że NALEŻYSZ KURWA DO NAS i to my decydujemy o Twojej przyszłości,
    jeszcze tego nie widzisz? istniejesz tylko KURWA DZIĘKI NAM,
    MY Cię stworzyliśmy a TY masz nas kurwa słuchać, rozumiesz?
    nie jesteś niezalżny, kurwa zrozum to kurwa jestes na naszym sznureczku i decydujemy kurwa
    kiedy możesz popłynąć a kiedy nie,
    DO KURWY NĘDZY LEWACKI BĘKARCIE PRZEKLINAM CIE NA TWOICH CZERWONYCH PRZODKÓW ZRODZONYŚ Z LENINA CZERWONEGO MISTRZAJESTEŚ NASZĄ KUREWSKĄ MARIONETKĄ, POCIĄGNIEMY ZA SZNUREK A TY ZROBISZ WSZYSTKO

  6. Anonimowy says:

    RADIO PEZET 8/10

  7. Anonimowy says:

    Radio Sobota 1/1

Leave a Reply

Kategorie