15.07.2013

W.E.N.A. - Nowa Ziemia [2013]

10 komentarze

Chyba powinienem przygotować oddzielny szablon dla płyt wydawanych w Aptaun. Czy to się komuś podoba, czy nie, klątwa tej wytwórni trwa, a "Nowa Ziemia" jest tego doskonałym przykładem.

Z drugiej strony chyba należy cieszyć się z samego faktu, że Wudoe zatrzymał tendencję zniżkową i nagrał płytę znacznie lepszą, niż monotonne "Dalekie Zbliżenia". Po tamtych nudach nie miałem najmniejszej ochoty sprawdzać kolejnej płyty rapera z Marymontu. Pragnę przypomnieć, że w wywiadach sprzed 2 lat były zapowiedzi wydania kolejnego albumu jeszcze w tym samym (2011) roku (!!!!), a ponadto W.E.N.A. dystansował się od eksperymentów z brzmieniem i flow.

Zmiana, która dokonała się od tego czasu jest w takim samym stopniu zadziwiająca, jak ta, którą obserwujemy u jego kolegi z wytwórni. Nie chcę rugać raperów za progres czy też podejmowanie nowych wyzwań, za to w głowie mi się nie mieści, jak można być tak niepewnym swoich słów. Dwóch wykonawców, którzy spokojnie byliby wybrani do truskularmii nagle ogłasza, że im się odwidziało.

Wszystko fajnie, ale wystarczy po prostu ważyć słowa i myśleć chociaż minimalnie do przodu. Teraz Wudoe wjeżdża z nowymi bitami, lekkimi eksperymentami z flow i tematyką, która jest całkowitym zaprzeczeniem tego, o czym nawijał 6 lat temu i nie ma do powiedzenia nic więcej ponad "no co, trochę się u mnie zmieniło". Pragnę zaznaczyć, że przy okazji premiery "Wyższego Dobra" W.E.N.A. miał 23 a nie 13 lat!

Jako, że jest to recenzja płyty, a nie osąd rapera, to daruję sobie dalsze komentarze. Niemniej jest to ciekawy temat na dłuższy tekst o dziwnych przemianach raperów, którzy jak czegoś nie mają, to stają okoniem. Ale jak już wróbel wpadnie do garści, to dziwnym trafem zmieniają swoje podejście o 180 stopni.

Jak pisałem wyżej - "Nowa Ziemia" jest całkowicie inna od poprzednich dokonań rapera. No może prawie całkowicie, ponieważ jest jeden wspólny mianownik - NUDA. W.E.N.A. już po raz trzeci udowadnia, że sam nie jest w stanie nagrać interesującego LP.  Pierwsza była wynikiem ujścia młodzieńczej frustracji, na drugiej stronę tekstową ciągnął Ras. Potem okazało się, że DZ doskonale sprawdzają się w roli kołysanki i gdyby nie bity, to dokładnie to samo moglibyśmy powiedzieć o NZ.

Tak więc cała płyta jest o tym, że dużo się zmieniło, a co za tym idzie nastał czas wygrywania życia. A i standardowe, że tylko frajer nie skorzystałby z takiej okazji. Może i tak, natomiast ja czułbym się okropnie nagrywając po 6-ciu latach diss na samego siebie. Jednak nawet w temacie hajlajfu Wudoe nie ma przemyśleń na więcej, niż 2-3 utwory. Reszta to tylko parafrazowanie, przy okazji którego nie pada nawet jedna wbijająca się w ucho linijka. Ot, puszczone, przesłuchane, dziękuje. Równie dobrze ktoś mógłby tam nawijać po chińsku i mój odbiór nie zmieniłby się nawet o jotę.

W tym kontekście nowe ziemie bitów są parą w gwizdek. Zwłaszcza po dodaniu do tego nieurodzajnych gleb na nowych ziemiach flow. Trochę zabawy z wokalem, momentami jakieś przyśpieszenia (które na takich bitach są PIERDOLONĄ KONIECZNOŚCIĄ), odejście od schematu zwrotka-refren-zwrotka-refren-zwrotka-refren. Rozumiem, że dla W.E.N.Y. to prawdziwe lata świetlne, natomiast dla zorientowanego odbiorcy już niekoniecznie.

Bezdyskusyjnie dobrą kwestią są rzecz jasna bity, za które w całości odpowiada Stona. Klimat jest dość mocno zróżnicowany, jednak równocześnie nie uświadczymy pierdolnika. Usłyszymy zarówno trochę samplowania czy typowego NY, jak i niuskuli, a nawet cloudowych podkładów, o które chyba nigdy nikt Wudoe by nie posądził.  Od pierwszego do ostatniego numeru jest to klasa sama w sobie i świetna reklama dla trochę niedocenianego do tej pory producenta.

Na płycie pojawili się również goście, ale tylko jeden wniósł sobą coś sensownego. Jest to oczywiście niezawodny Ras. Pacak i Jarecki nudni do porzygu. Te-tris ostatnimi czasy cały czas przewija tę samą zwrotkę - ile można? W wywiadzie dla Popkillera W.E.N.A. powiedział, że słuchał szesnastki Włodiego przez 2 godziny. 120 minut i nie wyłapał, że członek Molesty zupełnie nie wpasował się w ten bit? Skrzypka pomijam, bo jego to już chyba nikt nie traktuje poważnie.

Nowa ziemia? Raczej tylko pod względem bitów. Poza tym jest to albo stara bieda (teksty, goście) albo nowe podwórko (flow). A generalnie to kpiny z ludzi.

5,5 + 0,5 za bity = 6/10





10 Responses so far

  1. Anonimowy says:

    bez hejtu, ale jedna z twoich najgorszych recenzji, i to nie dlatego, że sie nie zgadzam

  2. K'un says:

    oster sprawdziłby się jako chórek xd

  3. Anonimowy says:

    Wszystko fajnie, ale wystarczy po prostu ważyć słowa i myśleć chociaż minimalnie do przodu.

    Dobrze powiedziane.Śmieszne,że raperzy w tym wieku potrafią tak diametralnie zmieniać swoje idee.

  4. Anonimowy says:

    RADIO PEZET 6/10

  5. Anonimowy says:

    kolejny album z bez znaczącej treści, z grubsza zgadzam się z autorem

  6. Anonimowy says:

    raczej 4/10 + 1 za bity czyli 5/10 max. straszna jest ta płyta, produkcja to nie wszystko.

  7. taktylko says:

    Kabanie, chyba nie do końca zrozumiałeś przekaz tego krążka. I nie wiem czy świadczy to o Twojej tępocie czy przesłuchałeś ją tylko raz jednak skończ juz z tymi hejtami bo i tak nikt nie traktuje Cie poważnie. Twoje miejsce jest jak wskazuje na to Twoja nazwa - w dupie.

  8. Anonimowy says:

    PRZYPOMINAM RADIO PEZET 10/8

  9. Anonimowy says:

    kaaban jesteś internetową pizdą obrażoną na wszystkich za to że jesteś internetowa pizdą obrażoną na wszystkich, taka diagnoza

  10. Wspaniały film. Polecam

Leave a Reply

Kategorie