15.04.2013

Młody M / Radonis - Kronika III: Zaklęty Krąg [2013]

6 komentarze


Kronika I zapowiadała możliwość kariery całkiem dobrego rapera, który spokojnie mógłby być prekursorem nowej jakości ulicznego rapu. Jej kontynuacja nieco sprowadziła nas na ziemię, jednak głównie przez wrażenie, że gospodarz nie dał z siebie wszystkiego. W tym kontekście podtytuł trzeciej części ma podwójne (poza "koncepcyjnym") znaczenie.

Nie mam pojęcia, czy Młody M robi to specjalnie, czy przez przypadek, ale ilość niewykorzystanego potencjału, który w nim tkwi, spokojnie wystarczyłaby do obdarowania kilku wykonawców. Trzecia kronika i trzeci raz płyta, która jest niedorobiona i nagrana na odpierdol, gdzieś tam w przerwie między innymi zajęciami. Zważając na to, że jest legalem i (teoretycznie) trzeba zapłacić za możliwość jej posiadania - jest to nieco nieuczciwe wobec słuchaczy.

To, o czym mówię najbardziej przejawia się w bitach. Radonis, no właśnie - kim jest kurwa Radonis? Przeciętnym przeciętniakiem, który wcześniej rzucał pojedyncze bity na produkcje mało znanych raperów (Raca, Młody M, Fenix) (choć nie tylko). Te podkłady nigdy specjalnie się nie wyróżniały i jestem szczerze zawiedziony, że to właśnie on ze wszystkich byłych współpracowników rapera został wybrany do wyprodukowania całej płyty.

Jak na przeciętniaka przystało, Radonis z całego katalogu schematów wybrał oczywiście najbardziej przeruchany z patentów: sampel, instrumenty klawiszowe i klepiemy bity. Może ktoś wreszcie uświadomi tych wszystkich quasi producentów, że cała rapowa Polska już rzyga tym zestawieniem? Od tej reguły są wyjątki, jak oparty o gitarę track z Kajmanem i Pezetem, czy "Na uwięzi", w którym to klawisze schodzą na dalszy plan, ale co z tego? Pomysłu na brzmienie nie ma tutaj żadnego.

Następny do ochrzanu jest Młodziak, który dostosował się do kolegi i poza wspominanym wyżej "Nie patrzę na innych" pojechał całą płytę od linijki. Tutaj wracamy do tego, o czym pisałem na początku: utwory brzmią, jakby studio było zamykane za 10 minut, więc nagrał na setkę i poszedł, bo przecież coś musiał oddać. Takie coś w jednym, dwóch, nawet trzech trackach - do zrozumienia, ale nie w 14. Jak się nie chce nagrywać to nie nagrywaj, Polska to nie stany, nikt Cię nie będzie ścigał za niewypełnienie kontraktu (#DeobeDena).

Gdyby nie koncept albumu, to pod ostrze moich oskarżeń poszłyby również teksty. Jednak tak się składa, że tym razem Młody M zadbał o usprawiedliwienie nagrania całej płyty o tym samym, więc nie mogę się za bardzo przypierdalać. Nie przesadzałabym jednak z pochwałami dla konceptu, a już na pewno nie polecam sugerowania się notką prasową:

Zaklęty krąg” to koncept album w pełnym tego słowa znaczeniu. Cykl ludzkiego życia zawarty został  w postaci uroborosa – węża zjadającego swój ogon, a zarazem nieustannie odradzającego samego siebie. Płyta przepełniona jest motywami filozoficznymi, artysta prezentuje się na niej jako dojrzały mieszczan, z w pełni ukształtowanym światopoglądem, który prezentuje w swoich tekstach. Nie ma tu jednak miejsca na pseudo mentorstwo, Młody M opowiada o własnych doświadczeniach i zmaganiach z codziennością, trudach artystycznego życia w dzisiejszych czasach oraz ciągłej walce z nieuchronnym przemijaniem. Co ciekawe, na płycie pojawia się sporo tematów damsko-męskich. Szczerość emanująca z każdego numeru to szczególny atut tej płyty, w czasach wszechobecnego zakłamania i sztucznego pompowania sukcesu.

Prawopodobnie autor tych wypocin po skończonej pracy musiał wycierać cieknący po ekranie patos. Zawartość tekstowa (poza tymi motywami filozoficznymi) się zgadza, więc nie będę się powtarzał.

Całości nie ratują również goście.  Klasę trzyma jedynie Pezet, zaś Kajman próbuje go gonić. Poza tym przydupas Młodziaka, Insert, koncertowo psuje wszystkie utwory, w których się pojawia. Vixen, Paluch, Temek i Jopel niby coś tam nawinęli, ale nie brzmi to najlepiej. Śpiewanie w wykonaniu dupeczek na pewno nie wychodzi ponad przeciętną. South Gimb System do wyjebania jeszcze przed przesłuchaniem, ale to oczywiste. Tutaj muszę też dodać, iż nie rozumiem idei dodania 3 ostatnich numerów, w których to gospodarz się w ogóle nie pojawia - wtf?!

Gdyby nie koncept, to po tej płycie skreśliłbym Młodziaka niemal bezpowrotnie. Za pisanie i nagrywanie na odpierdol, za beznadzieją selekcję bitów, za niewykorzystywanie szans, które dostaje od Stepu. Ta jedna kwestia go ratuje, ale nie na długo - przy kolejnym albumie będzie miał bardzo dużo do nadrobienia.

6/10




6 Responses so far

  1. Anonimowy says:

    Kaabi - "Była zapowiadała"* Pewnie miało być "Była zapowiadana" ;)

  2. kaaban says:

    dzięki, śpieszyłem się i dlatego

  3. Anonimowy says:

    beka na maksa, że Bezczel 3/10, a słaby Młodziak dwa razy więcej

  4. Anonimowy says:

    a blask ulic? kupiłeś pojedynczą płytę?

  5. kaaban says:

    blask ulic po pierwsze jest w preorderze, po drugie to oddzielna płyta, o niej też będzie

    -----------------------

    @ocena - "Jeżeli ktoś miał dobry pomysł i w 3/4 mu nie wyszedł, to również może tutaj trafić" - stąd 6

  6. Anonimowy says:

    3/10 dla Buki a 6/10 dla Młodziaka. Kurwa, stary, gdzie Ty rapu słuchałeś?

Leave a Reply

Kategorie