16.06.2013
Kościey - Ciekawe Przypadki Człowieka Nizioła [2013]
"Przy Kościey'u Gedz wypada jak kseroboj niewiadomo kogo" napisał ktoś w jednym z komentarzy na moim fanpage'u. W związku z tym z pewnym zaciekawieniem odpaliłem "Ciekawe przypadki człowieka nizioła". Oczywiście tylko i wyłącznie w celu potwierdzenia braku racji po stronie autora tegoż zdania.
Wcześniej wrocławskiego rapera mogliśmy kojarzyć z ekipy Wrooclyn Dodgers, którzy to byli znani głównie z tego, że nagrywali z Łozem aka Pitahaya. Tamta płyta to nic ciekawego, a Kościeyowi mało kto dawał szanse na zrobienie konkretnego albumu.
Ta tendencja uległa lekkiej zmianie: po premierze "Ciekawych przypadków" ilość propsów lecących w stronę Andrzeja znacząco wzrosła, co jest pewnym zaskoczeniem. Owszem, zapowiedź była dość ciekawa i zachęcała do sprawdzenia całości, jednak nie sposób zignorować unoszącego się nad tym wszystkim ducha Smarkiego.
Podobnie jest na całej płycie. Kościey uderzył w tragikomiczny klimat młodego polaka, który nie wiadomo po co skończył studia, ma debet na każdym możliwym koncie (co nie przeszkadza mu balować co weekend), a poza tym to wszyscy dookoła go wkurwiają. Szkoda, że zapomniał o drobnym fakcie, iż Smarki wyciągnął z tej konwencji tyle, że żeby uniknąć porównań trzeba zrobić coś naprawdę rozpierdalającego.
Ten materiał taki nie jest i naprawdę nie umiem pojąć ilości spustów na ślizgu. Teksty mają wydźwięk takiego typowego (nomen omen) Andrzeja, a jeżeli miałbym przyrównać je do jakiegoś serialu, to bez wątpienia byłby to "Świat według kiepskich", a konkretnie jego powierzchowna warstwa. Ja tego nie kupuję, ponieważ Kościey nie umie wyrażać się tak zgrabnie, jak Smark.
Koncept grzebie pozostałe części rap-rzemiosła. Andrzej dobrze siedzi na newschoolowych bitach i raczej nie ma problemu z poruszaniem się w charakterystyczny sposób po bardziej skomplikowanej melodii.. Swoją drogą to właśnie podkłady są największym plusem tej produkcji. Odpowiadają za nie Romański, Grzesiek Label, pMx, Anemik oraz Udar, przy czym przeciętny słuchacz powinien jako-tako kojarzyć dwie ostatnie ksywki. Muzyka brzmi naprawdę świeżo i nie mam do niej większych zastrzeżeń. Chociaż rozpierdalatorów również nie stwierdzono.
Tak właśnie tworzy się historia przehajpowanych płyt. Stęskniony psychofan Smarka ze ślizgu podchwytuje wątpliwej jakości ironiczno-sarkastyczno-tragiczny rap i wkręca wszystkim, że to jest dobre. Reszta jara się głównie dlatego, że "sami go odkryli". Niestety, ale muszę was sprowadzić na ziemię: tutaj nie ma się czym jarać. Równocześnie nie odbieram Andrzejowi pewnej dozy potencjału - jeżeli będzie rozwijał styl i będąc odpowiednio przygotowanym nagra płytę bez zbędnego mieszania sarkazmu z ironią (co jest tutaj zdecydowanie największą bolączką), to nawet mogę się jarać. Na razie jest to strzał kulą w płot.
6/10
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Myślałem, że karły się trzymają razem.
Moim zdaniem działa tu inny mechanizm... Cały Ślizg ciśnie Marcina Flinta za to ze lepiej recenzje swoich znajomych #Vienio, a sami wychwalają pod niebiosa płyty przeciętne użytkowników tego forum #ziolo #kosciej
RADIO PEZET 8/10
Na samym początku przekreślasz swoją recenzję pisząc o tym, że odsłuch poczyniłeś tylko w celu udowodnienia sobie, że płyta Kościeya jest chujowa. Prawda jest taka, że niby można dyskutować z Twoimi poglądami, tylko powstaje pytanie: po co? Jesteś fatalnym recenzentem i udowodnienie, że nie masz racji nie da wiele, tym bardziej, że Ty nie chcesz dyskutować, a słuchasz płyty tylko po to, żeby hejtować. Sorry, ale chuj nie recenzja Ci z tego wyszła. Pozdrawiam
Nie ma bitowych rozpierdalaczy? AHAHAHAHAHA
Ta recenzja jest słabsza od pikeja na majku
huehue Kaaban Ty się coś chuja na rapach znasz widać, zmykaj synek :D
"Świetny" z ciebie "recenzent", skoro z miejsca nastawiasz się, że materiał jest słaby. W końcu zmotywowałam się do sprawdzenia materiału, bo z reguły jestem oporna na nowości i ciężko mi się do nich przekonać, bez "strong recommendation", ale tobie się udało, czego gratuluję. Przyrównanie Kościeya do Smarka? Twoje argumenty (swoją drogą brzmiące dla mnie "bo tak") do mnie nie przemawiają a porównanie samo w sobie kompletnie mi nie leży. Koleś wyskakuje z czymś totalnie zaskakującym, świeżym, energetycznym, wyluzowanym, na dodatek na kozackich bitach. W końcu koniec biadolenia o tym samym, ma świetny dystans do siebie i świata a z jego spojrzeniem na rzeczywistość, mimo innego stylu życia, nawet ja jestem w stanie się zgodzić.
Bez kitu, takie gadanie/pisanie tylko upewnia mnie w przekonaniu, że typowy polski słuchacz (na którego jak czytam na siłę nie chcesz się wykreować) jest ograniczony i wcale mnie nie dziwi już, że słaby rap jest promowany. Strasznie to smutne swoją drogą.
Żeby nie było, że tylko chwalę, są rzeczy, które mi się nie podobają w tej produkcji, ale całokształt jest naprawdę zacny. Kościey ma potencjał i to nie mały, myślę, że jeszcze nie raz nas zaskoczy (np. wybuchnie mu głowa na klipie), czekam tylko na moment, kiedy oporne barany to dostrzegą.
Aaaaaa Świat wg Kiepskich? To chyba cała prawda o tej recenzji. No i o recenzji Radio Pezet - 7+1 - tragikomedia - wyciągane na siłę, bo to Pezet???? ;) A Polskie Karate? Dla mnie ta recenzja to śmiech na sali, a płyta baaardzo zacna i bujająca - tak w skrócie, nie analizując szczegółów.
Żeby nie było tylko hejtu, to warto nadmienić, że mogę się podpisać obiema dłońmi pod recenzją albumu Mielzkiego ;)
koniec końców nie wracam więcej na tego bloga.
1/10
M.
kaban -6/10 za nie wypowiadanie r
radio pezet 8/10
A mi się podoba ten blog, ma taki fajny ironiczno-sarkastyczno-tragiczny wydźwięk ...
@up - szkoda tylko, że Kaaban NIGDY nie będzie sieah'em :c
ZRECENZUJ PŁYTĘ BCZ ŚMIECIU
I TU SIE ZGODZE, TO NIE JEST RAP TYLKO JAKIS KABARET, W DODATKU CHUJOWY, CHYBA TYLKO PENERY ZE SLIZGU SIE TYM GÓWNEM JARAJA.