7.08.2013

Przekrojowo: Ten Typ Mes #3 G-funkowy purysta (2006-2008)


Jak wspomniałem w poprzedniej części: choroba Pjusa sprawiła, że druga płyta 2cztery7 otrzymała priorytet, przez co po solówce Mes mądrzejszy o "Funk dla smaku" skupił się na "Spalonych". Efekty były naprawdę piorunujące.

Jeszcze przed tym wydarzeniem miała miejsce pewna roszada: Typ niezadowolony z promocji "Alkopoligamii" przez T1 zdecydował się na wrzucenie remixu "Zdrady" na płytę "Hiphopstacja 3", która na rynku ukazała się nakładem Embargo Nagrania.  Dzięki temu ruchowi odkryliśmy, że można zrobić remix przebijający oryginał, oraz dostaliśmy możliwość obejrzenia intrygującej historii zawartej w numerze.


Tymczasem równolegle z pracami nad drugą płytą 2cztery7 rosła niechęć Mesa do sampli oraz showbiznesu jako-takiego. Obie te kwestie starał się podkreślać przy okazji niemal każdego wywiadu. Rozumiem, że wynikało to z przyjętych założeń, ale robienie słuchaczom wody z mózgu gadaniem o (rzekomej) niekompatybilności g-funku z samplami uważam za złe.

Prócz tego warto odnotować, że to właśnie w omawianym okresie Ten Typ dorobił się (do spółki z Pjusem i Stasiakiem) własnego studia. Wprawdzie mówimy tutaj o kabinie zainstalowanej w kawalerce zakupionej za tantiemy, jednak jest to dość ważna zmiana. Zaraz po niej frontman Alkopoligamii podkreślał, że to była konieczność. Powód był dość prozaiczny: denerwowało go, gdy sam kipi emocjami, podczas gdy po drugiej stronie realizator niemal zasypia.



To właśnie w 2cztery7 studio powstali "Spaleni innym słońcem", czyli album, na którym użyto dwóch sampli. Poza nimi "każdy inny dźwięk został skomponowany i zagrany". To właśnie w taki sposób przejawiały się coraz śmielsze próby wydzierania poza hip hopowe ramy. Sama płyta wreszcie posiadała prawdziwie kalifornijskie brzmienie i to się bardzo chwali. Po raz kolejny były w tym pewne zasługi Mesa, który wyprodukował (sam lub z pomocą osób trzecich) 7 numerów.


Luźny i słoneczny klimat projektu był na tamtą chwilę prawdziwym unikatem. Podobnie zresztą jak to, co pokazywał na majku Mes: w okolicach premiery tej płyty rozpoczęły się jego bardziej skomplikowane zabawy z  flow. Poza tym był to kolejny wyraz wszechstronności: po odhaczeniu truskulu i jazz rapu, mógł dopisać do tej listy g-funk. I to pełną gębą: to właśnie Szmidt jest autorem wszystkich (poza solowym numerem Stasiaka) refrenów na tej płycie. Nie muszę dodawać, że w dużej mierze wiązały się one ze śpiewem.

Poza tym koledzy poprawili swoje umiejętności i takiego Pjusa słucha się tutaj z autentyczną przyjemnością. Stasiaka się po prostu znosi, co i tak jest sporym skokiem jakościowym po debiutanckiej płycie składu. Album poprzedzał osadzony w west coastowych klimatach West Side Warsaw Mixtape, czyli kompilacja najlepszych g-funkowych numerów oraz 3 premierowe utwory: "Chuj Ci do tego", "Audio" i "Zmiennicy". W pamięć zapada zwłaszcza track nawiązujący do kultowego serialu Barei.


Wcześniej wspominałem o zawirowaniach z wytwórnią: w obliczu dynamicznie zmieniającego się rynku muzycznego (koniec mody na rap i ery tzw. "hiphopolo") trio było zmuszone szukać innego wydawcy. Ostatecznie skończyło się na Fonografice, czyli quasi labelu, co wyszło przy (zerowej) promocji tego albumu.

Zarówno w okresie przed jak i po wydaniu płyty, CV naszego bohatera rosło w dość szybkim tempie. Z okresu 2006-2008 gościnne zwrotki Mesa pojawiły się m.in. na trzecim Kodexie, gdzie razem z Pyskatym rozjebali projekt, Muzyce Rozrywkowej (jedno z najlepszych przyśpieszeń w polskim rapie!) czy ostatniej płycie Molesty (wejście roku!). Wart odnotowania jest również mniej znany kawałek, czyli "Hatboj" z debiutu PMM. Ukoronowaniem tego czasu był track "Rozpoznaj", który znalazł się na czwartym mixtejpie DJ-a Decksa.


W tym okresie Szmidt charakteryzował się brakiem nadmiernej ekscentryczności w kwestii ubioru oraz ciągle rosnącą formą, która stawała się coraz bardziej "poza kontrolą", co z czasem przerodziło się w drugą falę wody sodowej (która ostatecznie również rozbiła się o skały), czyli zamachiwanie się na przeciętność.

Część czwarta już jutro!

11 komentarzy:

  1. zapomniałeś o powoli rosnącej wadze Mesa, który na ZnP wyglądał jak prosiaczek

    OdpowiedzUsuń
  2. Pozdro Kaabi fajnie się to czyta, serio ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. No to czekam na aska...

    OdpowiedzUsuń
  4. zapomniałeś o powoli rosnącej wadze Mesa, który na ZnP wyglądał jak prosiaczek

    fakt, o tym nie wspomniałem w ogóle, całkowicie mi to wyleciało

    OdpowiedzUsuń
  5. Pozdro Kaabi fajnie się to czyta, serio ;)

    dzięki

    OdpowiedzUsuń
  6. Kabi sam sobie piszesz posty ? Serio ?

    OdpowiedzUsuń
  7. TAK JAK ZA KOMUNY TRAWĘ MALOWALI NA ZIELONO, TAK KABI WNUK WANDY WASILEWSKIEJ SAM SOBIE PISZE KOMENTARZE.

    PS. To też ja - Kaaban

    OdpowiedzUsuń
  8. Śmierdzi lewactwem, oj śmierdzi, śmierdzi...

    OdpowiedzUsuń
  9. "Album poprzedzał osadzony w west coastowych klimatach West Side Warsaw Mixtape"

    nie prawda. spaleni wyszli 3 marca 2008, a mixtape ukazal sie 25 czerwca 2008 i byl on dodawany do ciuchow na stronie alkopoligamii

    OdpowiedzUsuń
  10. quasi-labelu popraw :)

    OdpowiedzUsuń
  11. nie żebym się czepiał, ale całość tego tekstu to zwyczajnie poszerzona notka encyklopedyczna. Nie wnosi to niczego nowego. Jest zaledwie ujęciem w całość biografii Mesa, tak więc po jaką cholerę to w ogóle się ukazuje ? Gdyby to może wzbogacić o jakiekolwiek wnioski, przemyślenia, spostrzeżenia, czy cokolwiek oprócz opisów, że wtedy tak rapował, a później już inaczej, bo chuja to jest warte jak na razie...

    OdpowiedzUsuń