Proceente jest jednym z tych raperów, przy materiałach których wyłącza mi się obiektywizm. Wszystko przez sentyment do czasów SzSz i swojskie teksty, z którymi bardzo łatwo się utożsamić. Nie dałem się jednak pierwszemu wrażeniu i jak przy poprzednich produkcjach - przy którymś przesłuchaniu wychwyciłem większość niedociągnięć na które sobie pozwolił.
"Dzień z życia mistrza ceremonii" to kolejny mixtejp w dorobku reprezentanta Szybkiego Szmalu. Wydany przed czterema laty "T.O.A.S.T." szału nie zrobił, aczkolwiek był dobrą rozgrzewką przed płytą. Pod tę formę można podciągnąć kompilację "Aloha 40%" z 2011 roku, która również nie rzucała na kolana.
Niestety, ale szef Alohy wyciągnął z tego tylko połowiczne wnioski. Na tej płycie również powiela błędy, które z zaskakującą regularnością zdarzają mu się od 2005 roku (czyli początku spadku formy).
Bystrzy słuchacze już wiedzą, co mam na myśli: oczywiście chodzi o kulawe flow. Naprawdę nie potrafię zrozumieć, po co wybierać bity z takich utworów jak "It ain't nothing", "Tell Em What They Wanna Hear", czy ta nieszczęsna "Dopamina". Na tym ostatnim podkładzie Ciech pokazał gospodarzowi, jak się rapuje do takich połamańców.
Gdyby problem dotyczył tylko bardziej skomplikowanych podkładów to pół biedy. Jednak Procent nie potrafi odnaleźć się nawet na prościutkim, klasycznym nowojorczyku ("Blazin Hot") z 97 roku! W utworze "Własność intelektualna" rapujący już po gospodarzu Łysonżi, Igorilla i Wyga pokazali, jak się płynie po, a nie obok bitu. W ogóle rola Łysego jest tutaj nie do przecenienia - naprawdę bardzo dobra forma, czekam na coś solowego.
Wszystko wygląda znacznie lepiej, kiedy wreszcie nastaje podkład dopasowany do możliwości wokalnych gospodarza. Jednak i tutaj zdarzają się wpadki. Reprezentant SzSz rapuje od linijki i często daje za krótkie wersy, co burzy całą koncepcję. GDZIE BYŁ REALIZATOR?! Kolejnym minusem są refreny, do których szef Alohy nigdy nie miał ręki (języka? HE HE). Te również na DZMC są tak siermiężne, że czasem uszy krwawią.
To wszystko nieco równoważą całkiem ciekawe i - przede wszystkim - nie flirtujące z sucharami skity. Drugim, zasadniczym i niepodważalnym plusem są rzecz jasna teksty. Nie od dziś wiadomo, że Procent to inteligentny facet i pokazuje to również tutaj. Wszechobecny luz, brak banałów, wszystko faktycznie kręcące się wokół tytułowego dnia przeciętnego MC.
Nie będę rozwodził się nad gośćmi, ponieważ jest ich nieco za dużo. Poza wymienionymi wcześniej odnotujmy mistrza lovesongów, czyli Małego Esz Esza, który pięknie pozjadał do bitu Statika, oraz Muflona, który wreszcie nauczył się rapować (łoooooooooooo #RED).
Bogu dzięki, że selekcja bitów zdołała oprzeć się mixtejpowym standardom i z przeruchanych na wszystkie strony usłyszymy tylko "Sky's the limit" i Pete Rocka. Przekrój pozostałych podkładów, zaczynający się od prawdziwego oldskulu, czyli Run DMC, biegnący przez EPMD, Cypressów i Commona, a kończący na Rashad Morgan i Termie jest naprawdę godny pochwały. Podobnie jak fakt wplecenia kilku krajowych produkcji, co polskim raperom-ignorantom zdarza się naprawdę rzadko.
Standardowo nie ma co się rozwodzić nad pracą DJ-a Anusza, który zadbał o złożenie tego misz-maszu w całość. Uwagę zwraca (przy)duża ilość polskich cutów, oraz wstawki z "Odlotu", które dodają kolorytu całości.
Fajnie, że tradycja mixtejpowa jest kultywowana ad Wisłą przynajmniej w tym małym stopniu. Wcześniej Lilu, teraz Procent, a przecież nie jest to pierwszy tego rodzaju materiał w jego wykonaniu. Oby więcej, ale jednocześnie mógłby wreszcie ogarnąć flow, albo po prostu dobierać sobie łatwiejsze podkłady.
5/9
Imo, trochę za mocno go skrytykowałeś. Idealna płyta na ciepłe dni. Ja bym dał 7,5 - 8/10
OdpowiedzUsuńPezet 7,2/9
OdpowiedzUsuńjebać komunistycznych sprzedawczyków, śmierć kaabanowi
OdpowiedzUsuńKabanie a wiesz,że Pyskaty nie jest szefem Aptaunu a raczej jakimś doradcą?
OdpowiedzUsuń8/10 u mnie, TY MASZ CHYBA BZIKA NA PUNKCIE TEGO "FLOW" KURWA.
OdpowiedzUsuńCruz ma stylowy offbit. Nie wypierdolił się ANI RAZU na feacie u Zioła, tak jak twierdzisz - po prostu stosował stylową zagrywkę słowem mówionym, kurwa, nie wiem jak to nazwać, fajnie to brzmi bo jest nieszablonowe.
Bisz ma stylowy offbit, czasami wypada z rytmu operując tym niby "spoken wordem" ale dalej daje radę go słuchać.
Buka i Raca właśnie fajnie przeciągają te sylaby, "wypadając" z bitu, ale stylowo.
Proceente OD ZAWSZE miał taką manierę, że niektóre wersy po prostu "wypowiadał" naraz a nie próbował ciągnąć na tym co nazywasz "flow". Jest to dla niego charakterystyczne, że tak "rzuca" słowa na bit i nie można go za to hejtować, nie potrafisz tego słuchać naprawdę? Fakt, zgadzam się że przyspieszenia u niego są nienajlepsze jak w tym kawałku na bicie z Dopaminy, ale nie jest z kolei najgorzej.
Za to prawdziwe "antyflow" posiada Tede i bankowo fakt jest to.
I jak kurwa kiedyś wrzucisz do evergreenów "Wyższe Dobro" i stwierdzisz, że WENA ma tam dobre "flow" i nie wypada z bitu to przestanę cię czytać. pis joł, i odp to ważne
(up to ja)
OdpowiedzUsuńA i jeszcze w sprawie Laika się wypowiem - ty serio nie rozkminiasz tych jego przyspieszeń, zwolnień w stosunku do bitu i takiego nonszalanckiego "rzucania" słów, kiedy treść tego potrzebuje? On moduluje głos i się trochę bawi tym rapowaniem, a nie jak 90% mc's co przyczepią się do jednego flow i nawijają nim całe płyty. Laika flow jest skurwysyńskie właśnie, bo słychać wreszcie coś ciekawego, zabawę stylem a nie nawijanie całych płyt na jedno kopyto.
Prawda to że laik to laik(ja tam sie jaram) ale taka jazda obok bitu jak w 'to znowu rap addix' to nie wiem czy on to zamierzył czy jak ale to jest chujowe. Bisz fajnie kombinuje ale przykładowo u buki przekombinował i kilka linijek na prawdę chujowo się słucha(zwłaszcza przeciągnięte 'ziomuuuuuuuś' na początku zwrotki). Kaaban przesadza, ale też w 2gą stronę cza uważać, są granice za którymi styl zmienia się w brak stylu xd.
OdpowiedzUsuńNo okej anonie, przyznałem że Bisz czasami wypada z bitu (ale raczej w inny sposób, wypada z RYTMU a nie z bitu, bo on zawsze mówi "obok bitu" ale jest to jego stylówką więc OK) ale Kaaban naprawdę przesadza z tą alergią na niestandardowe nawijki
OdpowiedzUsuńW dupie mam ten mixtape!!! Kiedy TDF`a ocenisz karle?! Lecisz ostro w chuja lewaku...
OdpowiedzUsuńprzecież cruzz jest słabym łakiem co wypierdala się z bity, kurwa rozumiem offbit ale jemu to nie wychodzi i brzmi tak jakby się wypierdalał, dajcie spokój z tym cruzzem no kurwa
OdpowiedzUsuńGREEN ROZPIERDOLIŁ TĘ PŁYTĘ, TAKA PRAWDA LEWAKU
OdpowiedzUsuńImo, trochę za mocno go skrytykowałeś. Idealna płyta na ciepłe dni. Ja bym dał 7,5 - 8/10
OdpowiedzUsuńNIE NO ZA DUŻO NA TAKIE RAPOWANIE
-------------------
Kabanie a wiesz,że Pyskaty nie jest szefem Aptaunu a raczej jakimś doradcą?
NIEE
-----------
I jak kurwa kiedyś wrzucisz do evergreenów "Wyższe Dobro" i stwierdzisz, że WENA ma tam dobre "flow" i nie wypada z bitu to przestanę cię czytać. pis joł, i odp to ważne
AKURAT DO WENY BYM TAK NIE NAPISAŁ, WIĘC BĘDZIESZ MÓGŁ NADL MNIE CZYTAĆ
---------------
GREEN ROZPIERDOLIŁ TĘ PŁYTĘ, TAKA PRAWDA LEWAKU
NIE JARAM SIĘ GREENEM
----------------
O FLOW POWIEDZIELIŚCIE JUŻ CO I JAK - CRUZ MOŻE MA TAKI POMYSŁ, ALE GO NIE REALIZUJE, ON NIE WYPADA Z BITU BO TAK CHCE, TYLKO BO MU TO TAK WYCHODZI