2.10.2012

Te-Tris - LOT 2011 [2011]


Zazwyczaj kiedy raper wychodzi ze swojej – nazwijmy to – stałej konwencji, to od zamkniętych głów zbiera cięgi, zaś otwarci słuchacze ślą propsy i ostatecznie po paru miesiącach (opcjonalnie latach) płyta zbiera same pochwały, a co drugi komentarz wygląda mniej więcej tak: "Na początku nie doceniałem, jednak z czasem naprawdę zakochałem się w tym albumie". Rzadko kiedy takie płyty znajdują się niemal idealnie pomiędzy udanym eksperymentem, a zupełnym fiaskiem Z serii "odkłamywanie rzeczywistości": LOT 2011.

Płyta wyszła trochę niespodziewanie, zwłaszcza w świetle wieloletnich zapowiedzi "Dwuznacznie". Raczej nikt nie spodziewał się kolejnego materiału od Te-Trisa na jesieni 2011, sam nawet po wstępnych zapowiedziach nie wierzyłem w ten termin. Ostatecznie wydawnictwo (o dziwo!) ukazało się zgodnie z harmonogramem nakładem Aptaun Records.

W porównaniu z tym, do czego przyzwyczaił nas Tet na poprzednich projektach ten album to dość duży szok. Moi czytelnicy wiedzą, że nie mam nic do płytkich tekstów i jadąc tramwajem podśpiewuję sobie linijki Rick Rossa albo Soboty, jednak od jednego z najlepszych tekściarzy w polskim rapie wymagam czegoś więcej niż to, co serwuje nam na swoim, do tej pory ostatnim, solowym albumie.

Nie jest to tak, że przekminione na 100 sposobów teksty powinny być więzieniem dla ich autora, jednak kiedy takiemu raperowi brak wyczucia w płytszej tematyce, to powinien posypać głowę popiołem, zamiast dorabiać ideologie, że "jest to jego najlepsza płyta" (w takim tonie zaraz po premierze wypowiadał sie o swoim ostatnim "dziele" Chrabin). To samo tyczy się flow, a raczej jego licznych niedostatków, które co i raz czają się na nasz słuch w trakcie odsłuchu "Lotu".

Ogólnie rzecz biorąc to jest to strasznie dziwna i kurewsko nierówna płyta. Tekstowa forma Tetrisa wyglądała mniej więcej tak:

Naprawdę nie spodziewałem się, że po świetnych tekstowo Shovanych Tet jest w stanie nagle świadomie obniżyć (nomen omen) loty. Nie wiem, kto mu to podpowiedział, ale powinien jak najszybciej przestać słuchać tych faryzeuszy.

Napierdalam ogólnikami, więc czas na konkrety. Pierwszym i najpoważniejszym zarzutem jest oczywiście pseudokoncept. Litości kurwa, naprawdę lepsze rozkminy miewam na kacu, kiedy mój mózg pracuje na 50% mniejszych obrotach. O pomysł skitów w formie rozmowy kapitana samolotu z wieżą kontroli lotów, luźno spajających ze sobą kolejne pozycje na trackliscie posądzałbym np. kolegów z wytwórni gospodarza, którzy chcą pisać fajne i mądre teksty, a co im się nigdy nie uda, ale nie Teta, który na fristajlu miewał lepsze wersy od w.w. Jakby taką płytę nagrał Pyskaty czy też WENA to byłby za to nawet mały plusik, jednak znając potencjał Tetrisa NIE MA PIERDOLONEJ OPCJI, żeby uznać to za plus.

Teksty miejscami są gorsze od najgorszych lirycznie utworów z wszystkich poprzednich projektów razem wziętych. Miejscami, ponieważ zdarzają się lepiej przemyślane pod względem wersów utwory, jak "Ile mogę?", "Ogień i lód" czy też "Muzyka moja" (chociaż zaznaczam, że również do nich miałbym masę obiekcji), których można słuchać bez żenady. Jednak kiedy zestawimy "Skórę" z "Pod skórą" czy też "Prawo 2021" z "Prawem do bragga" to jak na dłoni widać, o co mi chodzi. I minimalnie lepszy poziom rapowania wcale tego nie ratuje. Tematycznie jest to Tetrisowy standard, tylko znacznie spłycony (jakby ktoś pytał, o czym konkretnie są teksty).

Teoretycznie zdecydowanie na plus możemy zapisać bity. No właśnie, teoretycznie, bo praktycznie to na połownie z nich reprezentant Aptaun porusza się jak dziecko we mgle, względnie jak słoń w składzie porcelany. Sztandarowym przykładem jest singlowe "Ile mogę?", gdzie wokal Tetrisa brzmi, jakby rapował pod same werble, a pozostała część bitu została doklejona/podmieniona w późniejszym czasie. Czasami gospodarzowi udaje się zarapować do melodii, jak momentami w "Muzyce mojej", jednak (jak sama nazwa płyty wskazuje!) mamy 2011 i takie momenty są standardem, nie wyjątkiem. Ogólnie fajnie, że Tetris zerwał z truskulową ortodoksją aka "nie zaproszę Kixnare'a na płytę, bo nie sampluje z wosku", jednak popracowanie nad umiejętnościami jest koniecznością. Podkłady rozpatrywane jako instrumentale zapisuję na zdecydowany plus, bardzo ładne, wpadające w ucho nie ograniczające się do schematu "sampel + bębny" wytwory warsztatów Bobera, DJ Torta, Qćka i Voskovy'ego (przy lekkim współudziale gospodarza) to znakomite podwaliny pod naprawdę dobrą płytę. Nienachalna nutka nowoczesności na pewno nawróciła niejednego truskula (i popchnęła do podcięcia żył 10 innych).

Zdecydowaną zaletą jest wzbogacenie całości o śpiewane refreny autorstwa Dominika "Rzeźnika" Łuniewskiego. To jest dopiero nowość! Wreszcie zamiast szukania do takich wygrzewek miejscowej wokalistki/koleżanki z klatki/koleżanki z klasy, dostajemy naprawdę mocny, męski wokal, idealnie pasujący do każdego z utworów, na których został umieszczony. To chyba jedyna kwestia, w której nic bym na "Locie" nie zmienił.

Na koniec pojawia się pytanie: jak do cholery ocenić ten album? Z jednej strony jest to, czego zawsze oczekiwałem od Tetrisa, czyli przynajmniej minimalny flirt z nowoczesnością. Z drugiej w związku z tym flow dość mocno kuleje. Z jednej strony nie ma tekstów wyniesionych na szczyty wyniosłości, z drugiej poziom spłycenia wykastrował to, z czego gospodarz zawsze słynął. Ogólnie płyta jest warta przesłuchania, jednak w żadnym wypadku powrotu do każdego utworu, który znalazł się na trackliście. EP-ka z tego byłaby niezła, LP jest max średnie, chociaż i tak ocena poszła trochę do góry w porównaniu z moimi odczuciami zaraz po zeszłorocznej premierze. Czekam na poprawę.

6/10 + 0,5 za refreny = 6,5/10



19 komentarzy:

  1. w końcu dobra recka, props!

    OdpowiedzUsuń
  2. Popieram Kaaban, myśle że cały slizg się zawiódł, nad tym albumem. Niegdyś jeden z lepszych raperów, dziś kolejny który zmarnował potencjał w Aptaun (świetna wytwórnia tylko jakieś fatum nad nią krąży, nie?)

    OdpowiedzUsuń
  3. Zapomniałeś o spedaleniu głosu, a flow Tetrisa nie tyle kuleje, co kurewsko męczy, jak dla mnie zupełnie asłuchalne. Tet nigdy nie przebije genialnego Dwuznacznie, szkoda.

    OdpowiedzUsuń
  4. Podbijam Tet "spedalił" głos, nie wiem czy robi to specjalnie na chillout czy mu się coś poprzestawiało i mysli że to jest fajne.

    OdpowiedzUsuń
  5. w końcu recka na poziomie kabi

    OdpowiedzUsuń
  6. SPEDALIŁ GŁOS :D.
    5 PRZYKŁADÓW RAPERÓW-PEDAŁÓW, BO CHĘTNIE SIĘ DOWIEM, JAK BRZMI SPEDALONY GŁOS.

    OdpowiedzUsuń
  7. też nie uważam, żeby spedalił głos

    OdpowiedzUsuń
  8. wracaj na glamrap, tam sie nadajesz pizdo

    OdpowiedzUsuń
  9. wykres trochę nie trafiony bo Tet ostatnio sporo dobrych tekstowo featów zaliczył

    OdpowiedzUsuń
  10. zrecenzujesz kiedyś tego Franka "Dalej"? Bo wisi z boku i wisi tak już miesiące.

    OdpowiedzUsuń
  11. Jak nie spedalił? Może niekoniecznie na tym albumie (choć i tu parę razy beznadziejnie pretensjonalnie akcentował), ale w kilku ostatnich zwrotkach z pewnością ma tą pedalską manierę. Btw kto to Luxon?

    OdpowiedzUsuń
  12. A CZYM JEST KURWA SPEDALENIE? PODAJ PRZYKŁADY SPEDALANIA GŁÓWNYCH PRZEDSTAWICIELI TEGO NURTU, NO SERIO, PODAJ 'SPEDALACZY'.

    OdpowiedzUsuń
  13. KABI OGARNIASZ JAKIEŚ KSIĄŻKI ORAJĄCE LEWICĘ? CO POLECASZ? CZYTASZ AUSTRIACKICH EKONOMISTÓW CZY TYLKO BLOG KORWINA? ODP WAŻNE

    OdpowiedzUsuń
  14. "Radio Pezet" > "Lot 2011"!?

    OdpowiedzUsuń
  15. Kaaban, kiedy w końcu recenzja Bisza?

    OdpowiedzUsuń
  16. KABI BYŁEŚ NA MARSZU WOLNOŚCI I SUWERENNOŚCI ? GDZIE RELACA DLA FANÓW?

    KABI > KORWIN

    OdpowiedzUsuń
  17. NIE BYŁEM NA TYM MARSZU

    --------

    radio pezet lepsze miliard razy TO OCZYWISTE

    ------------

    ogarniam książki, oczywiście, że czytam Friedmana, Hayeka, Von Misesa itd.

    -----------------

    może momentami ma manierę pedalską, ale to tylko momenty, nic stałego

    OdpowiedzUsuń
  18. Przecież na ślizgu przyznałeś się, że książki to nie twoja bajkabo w internecie masz tyle wartościowych rzeczy, że wszystkiego nie ogarniasz, a co dopiero książki.

    OdpowiedzUsuń
  19. hahahah żenada, dać 6,5/10 tak zajebistej płytce, polscy słuchacze to jebane bezguście, no ale po Kaabanie się nie dziwię tej oceny w końcu Radio Pezet 8/10 -,-

    OdpowiedzUsuń