Po odsianiu opinii różnej maści psychofanów, którzy w Słoniu widzą pomazańca bożego, najczęstszym określeniem padającym w odniesieniu do tej płyty jest "Gimbologia". Sam podchodziłem do sprawy podobnie, jednak po zapoznaniu się z materiałem musiałem nieco zrewidować poglądy.
"Demonologia 2" to już trzeci album nagrany na horrorcore'ową modłę. Poprzednie dwa na kolana nie rzucały, miejscami były wręcz infantylne ("Love forever"), jednak zapewniły Słoniowi (jako pierwszemu popularyzatorowi tego nurtu) dość solidną dawkę fejmu.
O ile poprzednią część można było jeszcze znieść, tak dwójka jest przede wszystkim za długa. Tak, przy planowaniu płyty powinno brać się pod uwagę również możliwości w stosunku do klimatu. W przypadku gdy jest on dość mocno popierdolony, nawet największy fan może mieć przy 27. numerach zwyczajnie dość.
Kolejna, dość poważna sprawa to brak choćby śladów jakiegokolwiek skillsowego progresu. Słoń szerszej publiczności jest znany mniej więcej od 5 lat (pierwszy mixtape WSRH) i od tego czasu w kwestii wokalnej nie ruszył ani o krok. Stoi dokładnie tam, gdzie stał, czyli w miejscu, gdzie monotonne rapowanie wszystkich numerów w identyczny sposób jest fajne. Zwracałem na to uwagę już w 2010, przerażającym jest, że przez 3 lata nic się nie zmieniło.
Na drugim biegunie znajduje się Mikser, który odpowiada za stronę muzyczną obu "Demonologii". Nie mówię, że zrobił jakiś niewyobrażalny progres, ale bity są znacząco lepsze, niż na poprzednich projektach. Usłyszymy klasyczne podejście przemieszane z elementami właściwymi horrorcore'owi i smaczkami, które nadają psychodeliczny sznyt, który po prostu musiał grać tutaj jedną z głównych ról. Ta część duetu z pewnością stanęła na wysokości zadania.
Przejdźmy jednak do clou, czyli warstwy tekstowej: w końcu to ona determinuje taki a nie inny wydźwięk całego materiału. Na początku muszę uczciwie przyznać, że Słoń poczynił pewien progres. Jak wspomniałem na początku recenzji: poprzednie płyty były miejscami najgorsze, a storytellingi wręcz infantylne. Na "D2" jest ich wprawdzie za mało, ale znalazły się dwa na niezłym poziomie. Mam na myśli oczywiście "Barana" oraz "Anię", po zrozumieniu inspiracji całkiem nieźle wypada również "Pan Patryk". To się chwali, chociaż formy z tych 3 numerów nie dało się utrzymać i takie "Suro" to po prostu zwykła, banalna historyjka jakich wiele. Inny problem jest z "Królem Szczurów", który jest niezłą próbą, spierdoloną jednak przez brak umiejętności: zarówno emocje jak i akcenty wypadają tak bardzo drewnianie, że psują cały efekt.
Poza tym za dużo tutaj tracków o wszystkim i o niczym, które (w większości) opierają się po prostu na zbiorze mniej lub bardziej trywialnych panczy, przeplatanych pojedynczymi przebłyskami. Momentami przebijanie się przez linijki typu "ty mieszkasz we wsi Dupa i masz na nazwisko Kutas" lub "płynę tak po bicie, że dostaniesz choroby morskiej" jest naprawdę ciężkie. Poza tym drugim wersem padło tutaj trochę autodissów, psujących świadomemu słuchaczowi odbiór. Doskonałym przykładem jest hejt na dużą część fanów, bez których przecież byłby w zupełnie innym (gorszym) miejscu. Nie wierzę, że Słoń nie zdaje sobie z tego sprawy. Natomiast jeżeli jest odwrotnie, to powinien odciąć się już wcześniej.
Do tego płyta stoi fatalnymi refrenami i równie fatalnymi featuringami.
Co do punktu pierwszego, to Słoń ze swoją wokalną gracją (nomen omen) słonia po prostu męczy i kompletnie nie czuje istoty refrenów. Co jeden to gorszy, zaś kwintesencja braku tej umiejętności obnażona została przy okazji powtarzania wyrazów/wersów - krew z uszu.
W tej drugiej kwestii Paluch, Antek, Kacper HTA, Grubas WZW, Sheller i Kaen nadają się tylko do wycięcia, nie widzę nawet jednego plusa ich udziału. Pih pokazał stronę, w jaką powinien iść gospodarz, żeby wreszcie stać się słuchalnym. Numer z Te-trisem i Jinxem odstaje od klimatu całej płyty i to go ratuje. 1/2 Proximite zarapowała całkiem nieźle, natomiast Tet dał naprawdę dobrą i opartą na błyskotliwych panczach zwrotkę - tego właśnie od niego się oczekuje. Oddzielny hejt leci w stronę Eripe, który w ogóle nie wyczuł bitu i nawinął najgorzej na świecie. W dodatku dogrywając się Słoniowi pokazał, ile warte są jego dissujące połowę sceny linijki.
Jestem za rozwojem każdego gatunku rapu w Polsce, dlatego ubolewam nad poziomem płyty, która jakby nie patrzeć jest popularyzatorem horrorcore'u. Nawet, jeżeli nazwiemy go gimbo. Za dużo tutaj tracków i niedociągnięć, a dobijającym jest fakt, że najlepiej prezentuje się okładka.
PS po przemyśleniach obniżam ocenę do 4.
4/10
za wysoka ocena, pozdro
OdpowiedzUsuńza wysoko, radio pezet 8/10 przypominam
OdpowiedzUsuńco ty kaban typie, 4/10 maks i to przy założeniu, że 1/2 płyty się wyjebie, 8/10 radio pizdet pozdrawiam
OdpowiedzUsuńJak oceniasz postać Shellera na scenie? Już w kolejnej recenzji widzę hejt w jego stronę.
OdpowiedzUsuń2/10 max za to gówno LEWAKU
OdpowiedzUsuńRadio Słoń 5,5
OdpowiedzUsuńJaka ocena pierwszej gimbologii by była ?
OdpowiedzUsuńfajnie że demonologia > kidd
OdpowiedzUsuńkarle
fajnie że demonologia > kidd
OdpowiedzUsuńkarle
hahaha 5,5/10 xd widać że jesteś gimbem skoro jara cię demonologia xd
OdpowiedzUsuńChyba to uczciwa ocena, posłuchałem najbardziej fejmowych tracków i nie porwały mnie, coś tam jest, ale to nie to co chore melodie.
OdpowiedzUsuńA ty masz chyba płaskogłowie, propsując banalne i w istocie zupełnie nieruszające historie o Ani i Baranie a nazywając infantylnym Love Forever tylko dlatego, że jarają się nim gimby. Ten track miał ciężki klimat i był świetnie złożony tekstowo, wiadomo klasyg już.
"Ty mieszkasz we wsi Dupa i masz na nazwisko Kutas" - zaśmiana linia, kurwa no już nie można rzucać wersów tak prostackich że aż śmiesznych? Z Eripe sama prawda, street credit szybuje w dół, na którychś linijkach szaleństwa były wersy WYRAŹNIE cisnące takich jak Słoń.
A no i Słoń dalej na propsie, ma mózg gdzieś tam w środku i może go jeszcze użyje żeby spłodzić coś potężnego, wierzę. Rapuje unikatowo i słuchalnie, jak dla mnie chuj w progres w jego przypadku.
najpierw się dowiedz o czym jest płyta i na czym Słoń się opiera a później komentuj a tak to wykazujesz tylko to ze przesłuchałeś płytę (trochę zainteresowania się by przydało, poczytania trochę informacji)bo na razie gówno wiesz sry
OdpowiedzUsuńPłyta przynajmniej 8/10.
OdpowiedzUsuńPrzede wszystkim:
Dałeś na początku 5,5/10 pomimo sceptycznego podejścia (bez tego, zapewne byłoby kilka pkt wyżej)
Zmieniłeś na 4/10, na siłę obniżyłeś, bo bolało Cię, że ta płyta przebija tych niektórych pseudoartystów.
Przykro mi, od niedawna zauważyłem, że Twoje opinie są praktycznie chuja warte.
Tede ssie
OdpowiedzUsuńahahahhaahah ale beka z obniżenia oceny, beka z ciebie kaaban bo robisz wszystko pod publiczke tak samo jak ci marni raperzy których krytykujesz
OdpowiedzUsuńTede król i bóg.
OdpowiedzUsuńTragiczny jesteś ze usuwasz posty- pierdol się mendo
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńSłoń jest unikatowy, nie ma drugiego takiego pojeba.... mi ta płyta bardzo sie podoba i z całego serca zycze mu szczecia. Pozdro i stolec w serce fejmom x_O
OdpowiedzUsuńNieźle najebane masz w uszach Kaaban jak np. Radio Pizdet oceniasz 8/10 a tak dobrą płytę 4/10, chociaż np. w przypadku Queby miałeś racje że 10/10
OdpowiedzUsuńJebie mnie to jakie hejty poleca w moja strone, ale zrob ziomus najpierw cos sam, pozniej zacznij oceniac, teksciarsko, stylowo i w ogole, to jedna z lepszych plyt wydanych w okresie ostatnich 4-5 lat, dopracowana w porownaniu np do radio pezeta... Jest inna od wszystkich plyt o tym jakie te nasze bloki sa zajebiste i z duzej PRL'owskiej plyty, albo o dupach czy hajsie. Ssij jaja i wypierdalaj.
OdpowiedzUsuńKocham Was Najbardziej <3 Uwielbiam Wasz Rap <3 a Tak Wgl Gdzie Mieszkacie ??
OdpowiedzUsuń