29.10.2013

Planet ANM/EljotSounds - Pas Oriona [2013]


Od kilku tygodni w komentarzach pojawiały się prośby o recenzję tej płyty. Mimo, że kojarzyłem Planeta z powiązań z Aptaunem, to traktowałem te wołania w kategoriach beki. Wszystko przez poziom pozostałych "Asów" warszawskiej wytwórni.

W końcu dla świętego spokoju ściągnąłem i muszę przyznać wam rację - "Pas Oriona" jest albumem zdecydowanie wartym (niejednokrotnego) przesłuchania.

Kiedy szukałem informacji o szczecińskim wykonawcy, z przerażeniem odkryłem, że w sumie to powinienem go przynajmniej kojarzyć. Nie będę ściemniał, że coś takiego miało miejsce: do października 2013 Planet był dla mnie nołnejmem jakich wiele.

Pobieżnie sprawdziłem poprzednie produkcje i nie słychać tam zbyt wielkiego potencjału. Ot, po prostu przeciętne, płyty jakich wiele. Do tego typ wyróżniający się jedynie głosem. W teorii tegoroczna produkcja nie odstaje zbyt mocno od ww. schematu. W praktyce "to coś" towarzyszy nam przez niemal cały odsłuch.

Jednocześnie chciałbym nieco ostudzić atmosferę, która unosi się od momentu premiery: jest ona wynikiem "smutności" materiału, a nie wybitnie wysokiego poziomu. Zapotrzebowanie na depresyjne albumy jest naprawdę spore i jak widać nadal niewyczerpane.

Jednak niech was nie zmyli poprzedni akapit. Teksty, mimo charakteru jednoznacznie klasyfikującego je w szufladce "smutny rap", są naprawdę doskonale przemyślane i wyważone. Cienka, czerwona linia, która na takiej "Muzyce emocjonalnej" została przekroczona kilkaset razy, tutaj pozostaje w bezpiecznej odległości.

Tematyka jest standardowa jak na takie płyty: zmagania z samym sobą i życiem z każdej możliwej perspektywy, podlane mocno melancholijnym sosem. Wszystko ujęte na tyle zgrabnie, że nawet w najcięższych momentach nie ma mowy o jakimś emorapie sfrustrowanego nasto, a dojrzałym, spojrzeniem na świat 20-sto paro latka.

Wprawdzie kwestia wokalna nie obfituje w fajerwerki, jednak zawiera coś, co przy tego rodzaju albumach jest niezbędne: emocje, emocje i jeszcze raz emocje. Poza tym pewnym problemem jest głos, przez który gospodarz momentami brzmi jak słoń w składzie porcelany, który mimo że nic nie zbił, to jednak niekoniecznie tam pasuje. Objawia się to przede wszystkim w refrenach, czego doskonałym przykładem jest "Chiroptera" - jęczenie zaserwowane w tym numerze jest po prostu nie do zniesienia.

 W innych recenzjach spotkałem się z pochwałami bitów Eljota, ale ja nie widzę ku temu przesłanek. Owszem, producent doskonale oddaje klimat i jest wręcz lustrem dla lirycznej strony numerów, ale nic w tym nadzwyczajnego. Przemieszanie elektroniki z przydługimi samplami, pianinkami, smyczkami i mocnymi werblami to żadne novum. Efekt, który udało się uzyskać to, jak na 2013, absolutne minimum i nie ma podstaw sądzić, że nie można było zrobić tego lepiej. Zwłaszcza znając takich producentów jak Szatt czy Galus. Jest dobrze, ale bez przesady z tymi pochwałami z dupy.

Realny problem stanowią niewątpliwie goście. Narzekam na to w co drugiej recenzji i dalej nie jestem w stanie pojąć po co ludzie, którym się ewidentnie nie chce, nagrywają gościnne zwrotki? Tutaj nie ma dobrych featów, od biedy można zostawić zwrotkę Bonsona, ale i to jest dyskusyjna sprawa. Tak samo nie rozumiem po co osoba odpowiedzialna za ostateczny kształt płyty przepuszcza te wszystkie szesnastki o wątpliwej jakości.

Podsumowując, szał na tę płytę parokrotnie przewyższa jej rzeczywistą wartość. Nie twierdzę, że jest ona jakaś wybitnie niska, ale na "Pasie Oriona" jest trochę niedociągnięć, które trzeba poprawić. Prócz tego jest również naprawdę niezła baza, na której można budować naprawdę dobre projekty. W przyszłości.

7/10 


13 komentarzy:

  1. PS. JAK KURWA DEOBE DOSTAŁ TĄ SAMĄ OCENĘ CO PLANET?

    OdpowiedzUsuń
  2. No tak, bo Quebo i Bogu dali chujowe zwrotki, Kabi. Weź jeszcze raz ich posłuchaj lepiej.

    OdpowiedzUsuń
  3. 7/10, beka z Ciebie, kurwa. Przypominam: Radio Pezet 8/10. Internet nie zapomina...

    OdpowiedzUsuń
  4. ale pierdolisz kabą
    |ale bez przesady z tymi pochwałami z dupy." fo real ?
    nic dziwnego że liżą cie małolaty

    OdpowiedzUsuń
  5. przecież Quebo akurat dał chujową zwrotę. Bogu i Bons jeszcze jakoś, ale tak to do gazu z tymi featami. Rahim niech sie lepiej serio nauczy ulatniać HEHE

    OdpowiedzUsuń
  6. TA PŁYTA TO ARCYDZIEŁO!!!

    OdpowiedzUsuń
  7. A myslales ze to wkreta ... zajebista plyta

    OdpowiedzUsuń
  8. Zrecenzuj Z.B.U.K.A, Kaabanie ! Musisz czasami przeżyć coś złego żeby być lepszym człowiekiem !

    OdpowiedzUsuń
  9. nie pierdol kabanos, quebo rozkurwił

    OdpowiedzUsuń
  10. typie, galus potrafi wpierdolic same bebny do sampla i sie cieszyc że coś zrobil

    OdpowiedzUsuń
  11. hahahahha, przecież Bogu dał tak chujową zwrotkę, że nie mam słów

    OdpowiedzUsuń
  12. co do galusa,skad info??

    OdpowiedzUsuń