21.11.2012

Onar - Przemytnik Emocji [2012]


Jeżeli kolejne płyty, które czekają w mojej kolejce do odsłuchu będą trzymały taki poziom i tak zaskakiwały, jak te recenzowane przeze mnie wczoraj i dziś, to 2012 ma szansę być mocniejszy nawet od 2009. Nie będę udawał, że wierzyłem w Onara, bo tak nie było – kolejna płyta rok po poprzedniej wydawała mi się przegięciem i typowym skokiem na kasę. Okazuje się, że „Dorosłem do rapu” było zaledwie rozgrzewką przed najlepszą z solowych płyt warszawiaka.

Wieczne niedocenianie Onara od zawsze było dla mnie nie lada zagadką. Zwłaszcza po „Historiach z sąsiedztwa”, na których bez kompleksów dorównywał Pezetowi. Po tej płycie wydane zostało całkiem niezłe „Pod prąd”, również średnio przyjęte przez słuchaczy. O „Jeden na milion” lepiej zapomnieć, zaś „Dorosłem do rapu” było co najwyżej solidną płytą. Patrząc na te wszystkie albumy wydawało się, że Onar w poszukiwaniu własnego stylu (truskul-ulica-bans) przegapił swoją szczytową formę i raczej będzie zajmował się już tylko odcinaniem kuponów.

Po włączeniu „play” wszelkie powyższe wątpliwości zostają rozwiane. Niby nie ma nic nowego, a jednak zaskakuje tutaj wszystko: poziom bitów, poziom tekstów, może trochę mniej poziom flow – jednak to zmienia się po przesłuchaniu hidden tracku, w którym Onar pokazuje, że potrafi latać po bitach i – podobnie do DGE – obraca się w klasycznej konwencji dlatego, że chce, a nie dlatego, że musi. Takie postawy będę promował zawsze.

Jako, że od premiery minął już kawałek czasu, to mogę odnieść się do najdziwniejszego zarzutu, jaki udało mi się wyśledzić w Internecie odnośnie tej płyty – że emocje zawarte są tylko w tytule, nie w poszczególnych trackach. Nie twierdzę, że jest to „Widzę szaleństwo” w kilkunastu wersjach, ale przecież emocji jest naprawdę sporo, chociaż zazwyczaj tych negatywnych. Całość nie należy raczej do wesołych albumów, a zamykający tracklistę „Piękny dzień” (bez hidden tracku!) może wpędzić  w jesienną depresję (lub opcjonalnie ją pogłębić). Wyjątkiem od tej reguły jest oczywiście wspominany bonus track oraz motywujące „Od dna”. Warty osobnego zdania jest utwór "Halo ziemia!?!?", będący dissem na własną wytwórnię. Ciekawe jakim cudem to przeszło?

Wcześniej ceniłem Onara za bratanie się z bardziej bengerowymi bitami, jednak po tej płycie widzę, że to klasyka wyraźnie mu służy. Brzmienie jest podobne do poprzedniej solówki, jednak moim zdaniem stoi na wyższym poziomie. Tam mieliśmy mieszankę 8 producentów, tutaj za całość odpowiadają cztery ksywki: Złote Twarze, Eljot, NNFOF oraz Pokerbeats. Początkowo byłem zasmucony brakiem duetu Tasty Beats, jednak wyżej wymienieni wyprodukowali podkłady spokojnie dorównujące poziomowi tych od swoich bardziej rozpoznawalnych kolegów: klasyczne, bardzo klimatyczne, idealnie dopełniają atmosferę wytworzoną przez Onara i współtworzące z nim jedną całość (mimo, że nie są to bity wyłącznie jednego producenta!).

Całość stoi na zaskakująco wysokim poziomie, co trzeba pochwalić. Onar – kolejny spisany na straty, przygarnięty przez Step – wydawałoby się – na odpierdol pokazał, że jak chce, to może. Nie wnikam, czy ta zmiana wynika z bardzo dobrego odbioru poprzedniego albumu, czy po prostu forma „sama przyszła”, jednak fakty są takie, że mamy kolejną płytę, która w każdym innym roku zmieściłaby się w top 10, ale w mocnym 2012 nie mam takiej pewności. Bardzo mocne 8.

8/10

11 komentarzy:

  1. Radio Pezet 8/10

    OdpowiedzUsuń
  2. "w mocnym 2012 roku"
    uśmiałem się

    RADIO PEZET 8/10, ONAR 8/10 XDDDDDD

    OdpowiedzUsuń
  3. W sumie zgadzam się w 100% z tą recenzją, tylko że RADIO PEZET 8/10

    OdpowiedzUsuń
  4. WIADOMO, KIEDY RECENZJA BRUDNYCH KTÓRE WYJDĄ NA WIGILIE ?

    OdpowiedzUsuń
  5. Czy teksty Onara są lepsze od tekstów Mielzkigo?NIE WYDAJE MI SIĘ.Czy bity są dwa raxy lepsze-NIE.Onar więcej niż 6 nie powinien dostać.Ta płyta jest PRZECIĘTNA.

    OdpowiedzUsuń
  6. @Anonimowy(overme) zamknij ryjło jebany szmatławcu. Raz, że się chuja znasz, dwa, iż jesteś jebanym bolszewikem kmieciu.

    OdpowiedzUsuń
  7. Pewnie, że teksty Onara są lepsze. Do tego lepiej płynie bo jakże zajebistych bitach. Zdecydowanie lepsza płyta od Mielona

    OdpowiedzUsuń
  8. płyta mielona to karykatura rapowania, oczywiście, żę onar ma lepsze teksty i bity tez są lepsze - przykro mi, ale wbrew obiegowej opinii returnersi NIE MAJĄ I NIGDY NIE MIELI monopolu to klasyczne bity. ani nawet potencjału na takowy

    OdpowiedzUsuń
  9. A jak Ci siadają remixy pete'a?

    OdpowiedzUsuń
  10. nie słuchałem, ogólnie nie jestem fanem remixów w rozumieniu zmiany jedynie bitu

    OdpowiedzUsuń
  11. onar 8/10 lol
    "bardzo dobre płyty, z bardzo małymi wadam"

    OdpowiedzUsuń