22.08.2012

Revo - Rozmowa Kwalifikacyjna [2012]

Trochę z konieczności wziąłem na warsztat kolejny album z serii „ale zajebiste, szkoda, że niedocenione”. Oczywiście jest to opinia tylko i wyłącznie ślizgowych hipsterów, ponieważ Revo od „Obrazu” mimo, że zaliczył progres, to jednak nie wydostał się z szufladki „poprawność i to tyle”.

Nie będę zagłębiał się w to, skąd znamy tę ksywkę, ponieważ tak naprawdę nie było czego znać. Jeżeli ktoś jarał się „Obraz LP” to albo był znajomym rapera, albo był głuchy (dopuszczalne są również obie opcje). Po 5 latach nieobecności liczyłem, że Revo wziął się za siebie i wraca, bo wreszcie ma co pokazać, jednak płonne moje nadzieje. Tzn. wie co chciałby przekazać, tylko nie za bardzo wie jak.

Jeżeli ktoś narzeka na manierę Racy, to niech wie, że jest ona pikusiem w porównaniu do wokalu gospodarza „Rozmowy”. Łamiący się głos 13 latka serio jest dokuczliwy i nie rozumiem usprawiedliwiania na zasadzie „do maniery można się przyzwyczaić”. Nie, nie można i dlatego uważam, że Revo powinien w pierwszej kolejności popracować nad emisją głosu, a dopiero potem brać się za nagrywanie.

Na początek największy plus, są nim oczywiście teksty. Jest całkiem ciekawie, jednak ameryki nie odkrywa. Proste opisy życia bez krzty zbędnego patosu to zdecydowanie to, co lubię, nawet, jeżeli tylko właśnie ten brak jest wyróżnikiem. Mało jest w Polsce takich raperów, jednak nie powinno być to czymś wyjątkowym, a raczej standardem. Dlatego też wielkich propsów za takie oczywistości nie będzie. Sprawa miałaby się inaczej w przypadku, kiedy do bezpretensjonalności gospodarz dorzuciłby ciekawą formę albo przynajmniej jedną rzecz, która prócz tego przyciągałaby do tej płyty.

Taką rzeczą z pewnością nie są bity. Standardowe, oparte na samplach kompozycje, które grają w tle. Jeżeli konieczne chcemy wyróżnić jakieś produkcje, to niewątpliwie będzie to bit autorstwa Mesa do „Wyznania nałogowca” oraz wyprodukowany przez Bob Aira podkład zamykający płytę. Reszta jest przynajmniej niezła, jednak jak pisałem już 100 razy i napiszę jeszcze raz: w ostatnich latach poziom bitów w Polsce podniósł się dość znacząco, co pociąga za sobą podniesienie poprzeczki.

Na koniec oczywiście poznęcam się nad marnej jakości wokalem. Czy naprawdę nie da się zrobić nic z łamiącym się co parę wersów głosem? Nie wierzę, że nie. Słuchając tej płyty co chwilę mam wrażenie, że gospodarz jest "mc prze-przebite płuco" i z powodu braku tchu leci na oparach. Naprawdę jest to fatalne, a w zestawieniu z głosem 13 latka nasze negatywne odczucia możemy podnieść do kwadratu. Osobną kwestią jest flow, które również nie rzuca na kolana i pojawia się tylko momentami (co i tak jest osiągnięciem w porównaniu z poprzednią płytą). Jeżeli poprawność pojawia się tylko momentami, to bynajmniej nie jest to komplement.

Reasumując mamy do czynienia z kolejną przeciętną płytą na polskim podwórku. Ile ich jeszcze? Czy naprawdę problemem jest dopracować album? „Robię to dla siebie” nie jest odpowiedzią, ponieważ jak robisz coś dla siebie to po prostu tego nie wydawaj. Nie mam zamiaru również podwyższać oceny tylko dlatego, że mam podobne spojrzenie na świat. Można propsować bezpretensjonalny sposób przelewania swoich obserwacji na papier i przekazywania ich bez zbędnego nadmiaru emocji, jednak flow i warsztat pozostawia wiele do życzenia. Jednocześnie nienachalność nie jest czymś aż tak unikatowym, żeby w zamian za to przymknąć oko na inne rzeczy. Może przy kolejnej płycie będzie lepiej.

5,5/10


13 komentarzy:

  1. BEKA, PRZECIEŻ BIT MESA TO NAJSŁABSZA RZECZ NA TEJ PŁYCIE I GDYBY ZROBIŁ GO JAKIŚ NOŁNEJM TO BYŚ NAWET NIE PIERDNĄŁ NA NIEGO, BIT Z RE-EVOLUCJI CZY DZISIAJ ZJADŁY GO DUPĄ, POTWIERDZONE INFO.

    OdpowiedzUsuń
  2. @UP POTWIERDZAM INFO

    OdpowiedzUsuń
  3. Dokładnie, bit mesa nie jest za dobry ;] Widać psychofan mode on. Głos nie przeszkadza 8/10

    OdpowiedzUsuń
  4. Bit Mesa jest słaby, da się uświadczyć na tej płycie lepsze produkcje. Oj Kaaban, Kaaban :(

    OdpowiedzUsuń
  5. POTWIERDZAM UP KAB TRACISZ NA WIaRYODNOŚCI

    OdpowiedzUsuń
  6. CZEKAM NA RECENZJE ROVERA KURWIU

    OdpowiedzUsuń
  7. Bit Mesa chujowy a ty dalej będziesz lizał dupę Mesowi co by nie zrobił. Recenzja dobra i inne też propsuje ale to psychofaństwo Mesa jest słabe. Zgadzam się z każdym UP.

    OdpowiedzUsuń
  8. http://soundcloud.com/unitra_band

    lewacy się wożą...jebac ich

    zróbcos z tym

    OdpowiedzUsuń
  9. bit mesa jest słaby





    P.S nie słuchałem

    OdpowiedzUsuń
  10. kabanizer kurwa nie pezet sie właśnie skońzcył a ty kurwa za dupą płaczesz, nagrał dla ciebie hita o ladacznicach i wierzy ze znajdziesz swoją super cat bat wooooooman czy coś. pozdro z porcysia

    OdpowiedzUsuń
  11. Beka z psychofana Mesa i Pezeta od zawsze.

    OdpowiedzUsuń
  12. co jest chujowego w bicie mesa? uważam, że mimo, że nie jest mistrzem podkładów, to jak już zrobi to jest przynajmniej solidny

    OdpowiedzUsuń
  13. ps sorry że dopieroteraz odpisuje

    OdpowiedzUsuń