Do przesłuchania płyty Rovera zbierałem się bardzo długo. Odkładałem, odkładałem, były ciekawsze rzeczy do słuchania, jednak ostatecznie ugiąłem się pod zmasowanymi atakami w komentarzach o recenzję tego materiału i powiem szczerze: nie żałuję. Do płyty podchodziłem z bardzo dużym dystansem, na zasadzie "jeżeli takie bezguście jak Huczu coś propsuje, to nie może być dobre". Jednak w czasie odsłuchu gospodarzowi udało się zbić większość moich obiekcji i mimo, że nie jest to płyta-rozkurwiacz, ani żaden album roku, to 43 minuty upłynęły mi bardzo w bardzo przyjemnej atmosferze i nie żałuję czasu poświęconego temu albumowi.
Nie będę ukrywał, że wcześniejsza
twórczość kieleckiego rapera nie interesowała mnie ani trochę,
dlatego też nie mogę odnieść się do jego poprzednich dokonań.
Przez chwilę miałem zamiar na szybkości je przesłuchać, żeby mieć
przynajmniej jako-taki ogląd, jednak 3 płyty to trochę za dużo
(zwłaszcza, że w kolejce czeka kolejnych 7). Także recenzja ta
pisana jest przez pryzmat "jest potencjał, dziwne, że go wcześniej
nie znałem". Jeżeli poprzednie projekty również były na
przynajmniej dobrym poziomie, to proszę o zjeby w komentarzach.
Wracając do "24", to w
założeniach miała być to płyta-koncept. To, że w Polsce koncept
najczęściej rozmywa się gdzieś po drodze jestem przyzwyczajony, niestety
tak jest i w tym wypadku. Część utworów pasuje do "godziny"
do której zostały przypisane, części można przypisać delikatną korelację, a niektóre po prostu sobie są, a zostały przydzielone
do określonej pory chyba na zasadzie "nie wiadomo co z tym
zrobić, to damy powiedzmy o 16". Bo jak inaczej wytłumaczyć
umiejscowienie tracku "Szkoła" o 15? Nie ukrywam, że nie
podoba mi się to, ponieważ jak już ktoś bierze na swoje barki
taki pomysł, to powinien być konsekwentny w realizacji, albo po
prostu go porzucić. Półśrodki nie mają racji bytu.
Z pewnością największą zaletą
materiału są emocje, które Rover umiejętnie przemyca w tekstach.
Jeżeli miałbym do czegoś porównać tę płytę, to pierwsze co
przychodzi na myśl to "Seans Spirytystyczny" Mediuma.
Podobny poziom walki ze światem z pozycji człowieka, który nie ma
ochoty dostosowywać się do otoczenia, mimo zdawania sobie sprawy ze
zgubności takiego działania. W tekstach nie ma co doszukiwać się
drugiego dna, ponieważ zwyczajnie go tam nie ma. Jednak w tym ich
tkwi siła, niby nic odkrywczego, ale mają w sobie "to coś",
co sprawia, że chce się odsłuchać jeszcze raz tracki zarówno o
miłości, dzieciach (w nas) czy też książkach. Osobisty props leci za
podkreślanie roli literatury w kształtowaniu światopoglądu.
Gdzieś na początku płyty usłyszałem
wersy o tym, że raper odrzucił łatwiejszą drogę i postanowił
iść do przodu, co ma przejawiać się w rzekomo trudniejszych
bitach. Jeżeli podkłady na tym albumie są trudne, to ktoś
powinien się doedukować, albo przesłuchać parę płyt chociażby
z 2012 roku. Co nietrudno zgadnąć, na bitach jest klasycznie, bez
szału. Z kswywek kojarzę tylko Zbyla, Kuotera oraz PTK, prócz nich
za produkcję odpowiada jeszcze paru nołnejmów. Nie wymienię ich z pseudonimów, ponieważ praca jaką wykonali jest jedynie poprawna i z pewnością
niewarta reklamy. Żaden z podkładów nie zapada w pamięć, każdemu
brak duszy i chemii z tekstem/utworem. Równie dobrze można byłoby
losowo pozamieniać bity i całość nie przekształciłaby się ani na
plus, ani na minus.
W kwestii rapowania gospodarz leci
poprawnie, ale bez szału. Jednak do utworów, które weszły na
płytę żadne szalone flow nie jest potrzebne, więc nie zaliczam
tego na poczet minusów. Najważniejsze, że Rover faktycznie płynie
po bitach, a flow nie jest zastępowane krzykiem (co często zdarza
się raperom usiłującym przenieść emocje na track). Zaznaczam, że
nie obraziłbym się, gdyby gospodarz popracował nad tym elementem rapowego rzemiosła i
w przyszłości poprawił swój poziom.
Jeżeli ktoś ma słuchać tej płyty
robiąc coś w tzw. międzyczasie, albo w ogóle nie zwracając uwagi
na teksty, to nie ma to jakiegokolwiek sensu. Wyłapie tylko
przeciętne bity i poprawne flow. Cała siła materiału tkwi w
autentyczności i emocjach, popartych konkretnymi przykładami z
życia kieleckiego rapera. Płytę polecam mimo, że zdaję sobie
sprawę z tego, jak dużo Rover musi jeszcze nadrobić.
7/10
(^^^)
KABI KRUL
"Jednak do utworów, które weszły na płytę"
weszły?
KABI , NUDNE TE TEKSTY SIĘ ROBIĄ WEŹ POPOCISKAJ COŚ NA LEWAKÓW I ZRECENZUJ JAKIEŚ CHUJOWE PŁYTY ŻEBY JE ZJECHAĆ , BO ZASYPIAĆ ZACZYNAM PRZY TWOICH TEKSTACH
Kabaan co sadzisz o EP RAS&TORT?
KABI NA PROPSIE
PS. ZA MAŁO O LEWAKACH
ODPIERDOL SIE Z TYM ;GOSPODARZEM; CIECIU BO TO JUZ WKURWIA
ROVER DOBRA FURA, ALE NIE BYŁO MODELU 24
CO TY PIERDOLISZ SKYLIB rozjebal bitem!
a mów do mnie ? przeciesz ten sampel na refrenie prawdopodobnie stworzył ten kawałek...
W życiu nie czytałem bardziej subiektywnych recenzji niż twoje, chociaż próbujesz twierdzić, że jest inaczej.
Poprawna praca beatmakera? Hahah, albo beat jest dobry albo nie, prosta piłka.
RECENZJE MUSZĄ BYĆ SUBIEKTYWNE TY JEBANY LEWAKU NADE MNĄ
TO PROSZE WYPISUJCIE ZAMIENNIKI SŁOWA "GOSPODARZ", CZEKAM KURWA
KIEDY RECENZJA BISZA KAABAN?
A dlaczego zaraz szukać zamienników, synonimów? Swobodnie można operować równie dobrze ksywą delikwenta, używać tak nieszablonowych słów jak autor, twórca, reprezentant Kielc i jeszcze kilka innych. Rzecz w tym, by tak układać tak zdania, by nie zaplątywać się w takie słabo wyglądające powtórzenia. Polecam poczytać recenzje Mateusza N., Daniela W., Marcina F. i innych uznanych zapewne przez Ciebie i połowę ślizgu za niezbornych do recenzowania płyt.
Jak zwykle dopinguję do większej pracy przy pisaniu i większej dawki samokrytyki. 5.